Generalnie mężczyźni w tenisie zarabiają więcej od kobiet. Zarobki zostały zrównane w turniejach wielkoszlemowych. I za wygraną w zeszłorocznym US Open Światek zarobiła 2,6 mln dolarów, tyle samo co Carlos Alcaraz. Podobnie jest też w kilku innych łączonych turniejach rangi 1000 - w Indian Wells czy Miami Open, ale w większości zawodów tak nie jest. W Cincinnati, gdzie walczyły panie i panowie tak właśnie nie było. Zwycięzca Novak Djoković zarobił ponad milion dolarów, finalista - Alcaraz 556 tysięcy dolarów, czyli o 102 tysiące więcej niż zwyciężczyni kobiecego turnieju - Coco Gauff. W sumie nagrody dla panów wyniosły 6,6 mln dolarów, a dla pań 2,79 mln. Dyskusja o równych zarobkach znów odżyła. - Chciałabym zobaczyć, jak WTA rozwija się biznesowo, staje się bardziej popularna i zmniejsza różnice do ATP pod względem nagród pieniężnych - mówiła Świątek w tym roku podczas turnieju WTA w Dubaju. "Finał w Paryżu ze Światek był niesamowitym przeżyciem" Strona tennisuptodate.com zacytowała wywiad, którego Karolina Muchova udzieliła magazynowi "Vogue". Tam też zostały poruszone sprawy nierównych zarobków. Czeszka zwróciła uwagę na to, że jej zdaniem zainteresowanie kobiecym tenisem stale rośnie. I jako przykład pokonała ostatni finał French Open, w którym zmierzyła się ze Świątek. - Oczywiście z mojej pozycji nie jestem w stanie sama tego zmienić. Rozumiem też, że organizatorzy podpisali kontrakty reklamowe i sprzedali prawa telewizyjne - twierdzi Muchova. - Kobiecy tenis stał się bardziej nieprzewidywalny i przynosi coraz więcej emocji. Trybuny podczas naszych meczów są coraz bardziej pełne. Finał Rolanda Garrosa był pod tym względem niesamowitym dla mnie przeżyciem - zaznaczyła Czeszka.