Iga Świątek do Cancun dotarła jako pierwsza z ośmiu zawodniczek zakwalifikowanych do WTA Finals 2023. Na miejscu od razu czekało na nią niemiłe rozczarowanie. Okazało się, że kort, na którym odbędą się zawody, nie jest jeszcze gotowy. Polka była zmuszona trenować na przyhotelowych obiektach, co na pewno nie było optymalnym scenariuszem zakładanym przez jej sztab z Tomaszem Wiktorowskim na czele. Mimo wszystko team drugiej rakiety świata stara się zachowywać względny spokój. W język nie gryzie się za to najgroźniejsza rywalka Igi, Aryna Sabalenka. "Nie jestem zadowolona z tego, że nie mogłyśmy trenować na korcie głównym. To nie jest poziom wymagany na turnieju WTA Finals" - mówiła publicznie. A potem, po wygranym przez siebie pierwszym meczu w Meksyku, dodawała: Suchej nitki na organizatorach turnieju nie zostawia też ostatnia przeciwniczka Polki, Marketa Vondrousova. Po zakończonym porażką pojedynku nie kryła wściekłości. I wcale nie chodziło o niekorzystny dla niej rezultat starcia, a przynajmniej nie bezpośrednio. Sabalenka "dopadła" Igę w Meksyku. Płyną gratulacje. To się musiało tak skończyć Marketa Vondrousova wściekła po meczu z Igą Świątek. Zdecydowany komentarz i szpila w WTA Pierwszy mecz Igi Świątek w WTA Finals 2023 nie rozpoczął się tak, jakby chcieli tego kibice Polki. Na wstępie straciła ona własne podanie i musiała gonić wynik. Chwilę zajęło jej także przystosowanie się do nawierzchni, na której miała okazję wcześniej trenować zaledwie nieco ponad godzinę. Po pewnym czasie 22-latka ruszyła w końcu do ataku i ostatecznie pokonała Marketę Vondrousovą 7:6(3), 6:0. Po wszystkim, jeszcze na gorąco z kortu, Iga zabrała głos i podziękowała kibicom za wsparcie. "Bardzo chcę podziękować wszystkim za przybycie. Polskich fanów jest jak zwykle najwięcej, więc to też daje mi motywację do tego, żeby wychodzić nawet..." - ucięła. Dużo ostrzej po spotkaniu wypowiedziała się Vondrousova. Najpierw, w mediach społecznościowych, zamieściła krótkie nagranie z kortu w Cancun, podsumowując widok krótko: "To takie przykre dla każdej z nas". Później rozwinęła myśl. "Moje pierwsze zawody WTA Finals nie są takie, jak sobie to wyobrażałam. Pracujemy ciężko cały rok, żeby dostać się do turnieju, a na końcu jest po prostu rozczarowanie. Obiekt nie jest całkiem gotowy na mecze. Z mojej perspektywy wygląda to tak, jakby ludzie z WTA byli kompletnie niezainteresowani co my - tenisistki, które muszą grać na takim korcie - w ogóle czujemy. Czujemy, że nikt nas nie słucha i nikt nie jest zainteresowany naszym zdaniem. To smutne" - opisuje Czeszka. Od razu zaznacza, że ludziom, którzy podczas turnieju w Meksyku są mili oraz pomocni i dla niej i dla pozostałych zawodniczek, jest bardzo wdzięczna. Potężne emocje w pierwszym występie Świątek. Zobacz tabelę jej grupy w WTA Finals