Rozstawiona z numerem 27 Collins pokonała w środę Francuzkę Alize Cornet (61. WTA) 7:5, 6:1. "To był świetny mecz w moim wykonaniu. Mam za sobą kilka wspaniałych spotkań w tym turnieju. Naprawdę cieszę się z tego, jak czuję się obecnie fizycznie i mentalnie" - zaznaczyła na konferencji prasowej 28-letnia Amerykanka, która występem w Melbourne zainaugurowała sezon. Powtórzyła swój największy sukces wielkoszlemowy. Poprzednio do półfinału - również na antypodach - dotarła trzy lata temu. "Od tego czasu znacząco wzmocniłam serwis. Moja wytrzymałość ogromnie się poprawiła. Myślę, że ogólnie poprawa nastąpiła w zakresie mocy i szybkości. Na tym skupiałam się przez ostatnie kilka lat. Sądzę, że to jest największa różnica w porównaniu z tym, w jakim miejscu byłam w 2019 roku" - wskazała. Jak dodała, od tego czasu również nabyła sporo doświadczenia w rywalizacji na najwyższym poziomie. W 2020 roku była m.in. w ćwierćfinale French Open. Australian Open. Danielle Collins: Mam nadzieję, że utrzymam pewność siebie, to będzie mój atut "Poprzednio, gdy byłam tutaj w półfinale, to nigdy wcześniej czegoś takiego nie osiągnęłam. Potem zaś zaczęłam docierać do dalszych etapów w turniejach. Mam nadzieję, że będę w stanie utrzymać pewność siebie, którą zyskałam przez ostatnie lata i wykorzystać ją jako swój atut. Myślę, że to doświadczenie pomaga mi w trudnych momentach na korcie" - stwierdziła 28-letnia tenisistka, która ma za sobą okres gry w uczelnianych rozgrywkach tenisowych. Podczas spotkania z mediami nie wiedziała jeszcze, z kim zagra w czwartkowym półfinale. Później okazało się, że jej rywalką będzie rozstawiona z "siódemką" Iga Świątek, która pokonała Estonkę Kaię Kanepi 4:6, 7:6 (7-2), 6:3. "Nieważne, z kim będę grała, bo niezależnie od tego będzie to trudna przeciwniczka, bardzo nieustępliwa, o potężnym uderzeniu, silna. Prezentująca wszystko, czego można oczekiwać w półfinale" - wyliczała pochodząca z St. Petersburga na Florydzie tenisistka. Australian Open. Danielle Collins: Teraz czuję się bardziej wolna Ważnym punktem w jej życiu był ubiegły rok. Zdiagnozowano u niej endometriozę i w związku z tym w kwietniu przeszła operację. Do zdrowia wracała siedem tygodni. "Pomogło mi to zarówno pod względem fizycznym, jak i mentalnym. Kiedy zmagasz się z tego rodzaju fizycznym bólem przez kilka tygodni w miesiącu, to nie jesteś w stanie grać regularnie ani dać z siebie wszystkiego zarówno jako sportowiec, jak i jako człowiek. Z pewnością czuję się teraz bardziej wolna" - podsumowała Collins. Uporanie się z kłopotami zdrowotnymi miało przełożenie na jej wyniki. Od lipca rozegrała 38 meczów, z których aż 31 wygrała. Po drodze wywalczyła pierwsze w karierze tytuły w turniejach WTA - w lipcu triumfowała na kortach ziemnych w Palermo, a w sierpniu na twardej nawierzchni w San Jose. W tym okresie wygrała w sumie 12 spotkań z rzędu. "Myślę często o tym, że gdyby zdiagnozowano mnie wcześniej, to zyskałabym na tym i szybciej osiągnęła to, co mam teraz na koncie. Ale to jedna z tych rzeczy, które się nie wydarzyły, więc świetnie, że teraz już wiemy, o co chodziło i za sprawą operacji byliśmy w stanie sobie z tym poradzić. Teraz mogę żyć w pełni i czuć się jak normalna osoba. Poza tym łatwo zapomnieć, że zawodową tenisistką zostałam dopiero w wieku 22 czy 23 lat. To chyba mój czwarty pełny rok w tourze. Nie jestem w nim tak długo jak zawodniczki, które są znacznie młodsze ode mnie" - wskazała reprezentantka Stanów Zjednoczonych. Australian Open. Danielle Collins i Iga Świątek niebawem zagrają o finał turnieju Dodała, że w takich chwilach jak środowy sukces najcenniejsza jest świadomość, iż lata pracy oraz wysiłków jej rodziców przyniosły efekt. Ojciec przez pewien czas był jej trenerem. "To rodzice wozili mnie na treningi, starali się zapewnić najlepsze obiekty w okolicy, najlepszych trenerów i zawodników do gry. Nie potrafię powiedzieć, ile godzin w ciągu dnia spędzili za kierownicą, by przewieźć mnie z jednego miejsca do drugiego, aby zapewnić mi wszystko, czego potrzebowałam" - podkreśliła. Danielle Collins obecnie jest 30. rakietą świata, ale dzięki sukcesowi odniesionemu już w Melbourne w wirtualnym rankingu WTA zajmuje obecnie 14., najwyższe w karierze miejsce. Awans do finału dałby jej przepustkę to Top10. Ona i Świątek wyjdą w czwartek na kort centralny w Melbourne Park - Rod Laver Arena - prawdopodobnie dopiero ok. południa czasu polskiego. Transmisję półfinału kobiet na żywo można oglądać w Pakiecie Polsat Box Go Sport. Przed nimi - od 09.30 o finał Australian Open zagrają liderka światowego rankingu Ashleigh Barty i Madison Keys. an/ co/