Iga Świątek jeszcze z wysokości kortu powiedziała, odnosząc się przede wszystkim do pierwszego seta, w którym została "zmieciona z planszy" przez Elenę Rybakinę 6:1, że czuła się tak, jakby grała naprzeciw Jannikowi Sinnerowi. Tego rodzaju porównanie właściwie sprawia, że już nic lepszego nie da się, a nawet nie trzeba mówić o tym, co Kazaszka prezentowała na korcie. Była po prostu genialna, grając agresywnie i uderzając tak mocno, że Polka ani przez chwilę nie weszła w swoją strefę komfortu. Elena Rybakina: Iga Świątek ma wszelkie szanse na sukces w Paryżu Iga Świątek wróciła z zaświatów w meczu z Rybakiną. Triumf Polki po trzysetowym thrillerze Zapytana, czy sama czuła, że wzniosła się na tak fantastyczny poziom, 11. tenisistka świata nie uciekała się do niepotrzebnej kurtuazji. - Tak, zdecydowanie. Jak powiedziałam, grałam naprawdę na wysokim poziomie. Wszystko wchodziło i myślę, że to w dodatku nie były długie wymiany. Po prostu dążyłam do każdego uderzenia, więc w sumie jestem szczęśliwa. Po tym meczu wiem, że stać mnie na ten poziom. Na przyszłość dochodzi kwestia konsekwencji i próby utrzymania tego poziomu trochę dłużej niż tylko w jednym secie. To był dla mnie dobry turniej, z którego postaram się wyciągnąć tylko te pozytywne rzeczy - orzekła Rybakina. Dla przeciwniczki Polki nie było najmniejszego problemu, by wskazać kluczowy moment meczu, w którym mentalnie dała Idze paliwo, bo popełniła niewybaczalny błąd. W drugim secie kibice łapali się za głowy, a po trybunach kortu centralnego poniósł się z ust kibiców pomruk zawodu, bo zmarnowała taką piłkę, jakich 99 na 100 kończy z zamkniętymi oczami. Sabalenka prowadziła 5:2, wtedy zmora Aryny wkroczyła do akcji. 92 minuty walki o ćwierćfinał - Zdecydowanie to był właśnie ten moment, gdy miałam smecza spod siatki, którego zepsułam. I od tego wszystko się odwróciło, bo ona weszła w mecz. Zaczęła grać bardziej agresywnie, a ja byłam w odwrocie. Również fizycznie zaczęła z bardzo dobrą intensywnością. A gdy ona się podniosła, mnie już trudno było wrócić. Poza tym generalnie przestałam pracować dobrze nogami przy serwisie, więc z tego powodu też było trochę ciężko - oceniła przeciwniczka. Świątek tym razem nie przyjechała do Paryża z pozycji faworytki. Nie było przypadku w tym, że organizatorzy, mimo że Polka jest obrończynią tytułu, na oficjalnych plakatach umieścili wizerunki Aryny Sabalenki i Coco Gauff. Kazaszka otrzymała pytanie wzmocnione stwierdzeniem, że w gruncie rzeczy nawet w Polsce wielu straciło wiarę w kolejny, spektakularny sukces Igi w Paryżu, przy czym taki mecz zawsze buduje jego zwyciężczynię. Zapytana, czy taka wygrana może pomóc Świątek oraz jak całościowo ocenia formę wielkiej gwiazdy, odparła: Artur Gac, Paryż