Nasza reprezentantka, która w drugiej rundzie rozbiła w pył Amerykankę, Claire Liu (6:0, 6:1), tym razem miała poprzeczkę zawieszoną zdecydowanie wyżej. Jej przeciwniczką była bowiem triumfatorka turnieju w Indian Wells z 2019 roku, Bianca Andreescu. Wcześniej panie mierzyły się tylko raz - w poprzednim sezonie, podczas zmagań w Rzymie. Górą była Iga Świątek (7:6, 6:0), ale tamten wynik nie mógł być absolutnie żadnym wyznacznikiem. I faktycznie, polsko-kanadyjski pojedynek był bardzo zacięty. Zaczął się od przełamania na korzyść rywalki i choć nasza gwiazda szybko odrobiła stratę, potraktować to mogła jako sygnał ostrzegawczy. W pierwszym secie kluczowy był gem numer pięć. Przy serwisie Świątek (i stanie 2:2) Andreescu miała aż trzy break pointy, ale nie wykorzystała żadnego z nich. 21-latka się obroniła, a chwilę potem sama przełamała rywalkę, zyskując przewagę, którą była w stanie utrzymać do końca tej odsłony. Wygrała ją 6:3. Bianca Andreescu wysoko zawiesiła poprzeczkę Drugi set był zdecydowanie bardziej szalony. Zaczął się od prowadzenia liderki rankingu WTA 2:0, po którym... przeciwniczka wygrała cztery kolejne gemy. Na szczęście nasza reprezentantka była w stanie zredukować stratę, a ostatecznie losy tej partii rozsytrzgnął tie-break. Ten przebiegł pod dyktando Igi. Oddała przeciwniczce tylko jeden punkt i to ona zagra w kolejnej rundzie z Emmą Raducanu. Brytyjka za burtę wyrzuciła już między innymi Magdę Linette (w drugiej rundzie), a tegoroczny występ w Indian Wells jest dla niejnajlepszym od sensacyjnego triumfu w US Open 2021, gdzie startowała jako... kwalifikantka. Iga Świątek... cieszyła się z gry pod presją Iga Świątek tuż po zakończeniu spotkania z Biancą Andreescu była pełna szacunku dla umiejętności swojej rywalki. - Znakomicie zmieniała rytm, a na tej nawierzchni to może być trudne. Cieszę się jednak, że w większości przypadków byłam solidna. I że w tie-breaku mogłam się odbudować - komentowała, cytowana przez oficjalny serwis WTA. Kanadyjka zawiesiła poprzeczkę wysoko, ale nasza reprezentantka z rozbrajającą szczerością przyznała, że istnienie dodatkowego "przeciwnika" w formie presji bardzo jej odpowiadało. - oświadczyła dodając, że atmosfera w Indian Wells przypomina jej tę podczas US Open. Spotkanie Iga Świątek - Emma Raducanu będzie ostatnim, jakie we wtorek rozegrane zostanie na głównej arenie. Rozpocznie się nie wcześniej, niż o 20:00 miejscowego czasu (4:00 czasu polskiego nocą z wtorku na środę).