Świątek na inaugurację tegorocznej edycji pokonała Słowenkę Kaję Juvan 6:0, 7:5. Zwycięstwem uczciła w poniedziałek 20. urodziny, było mnóstwo życzeń, kwiaty od organizatorów i dużo pozytywnych emocji, choć - jak przyznała - "nigdy nie jest łatwo grać przeciw najlepszej przyjaciółce". - Paryż... Jak dobrze znowu tu być - podsumowała pierwszy dzień w mediach społecznościowych Świątek. Zawodniczka trenera Piotra Sierzputowskiego spędziła na korcie niespełna półtorej godziny, dwa razy mniej niż Peterson. Szwedka w trwającym trzy godziny spotkaniu w trzech setach pokonała nieco wyżej notowaną Amerykankę Shelby Rogers 6:7 (3-7), 7:6 (10-8), 6:2. Posłała trzy asy serwisowe przy sześciu podwójnych błędach w tym elemencie, miała 33 uderzenia wygrywające, ale popełniła aż 58 niewymuszonych błędów, o 16 więcej niż rywalka. Końcowy wynik nie oddaje do końca przebiegu pojedynku, bo to przegrana zdobyła w nim więcej punktów (117:115), do tego w drugim secie Rogers prowadziła 4:1 i 5:2. Jak zauważył szwedzki dziennik "Aftonbaldet", w trzeciej partii górę wzięły ambicja i determinacja Peterson, która wyraźnie górowała nad podłamaną Amerykanką. Przypomniał też, że Świątek przyjechała do Paryża po triumfie w imprezie WTA w Rzymie, gdzie w finale rozbiła Czeszkę Karolinę Pliskovą bez straty gema, co pokazuje skalę wyzwania stojącego w czwartek przed reprezentantką "Trzech Koron". - Teraz poprzeczka pójdzie w górę, bo na Rebeccę czeka rozstawiona z Paryżu z "ósemką" Iga Świątek - napisano na stronie internetowej szwedzkiej federacji tenisowej. 25-letnia zawodniczka ze Sztokholmu najwyżej w karierze była na 43. pozycji listy WTA. Było to jesienią 2019 roku, gdy wygrała turnieje w Chinach - w Nanchang i Tianjin. W tym pierwszym wyeliminowała m.in. Magdę Linette. To jej jedyne dotychczas triumfy w imprezach tego cyklu. Jedno zwycięstwo odnotowała też w deblu, a w tourze zadebiutowała już w 2012 roku dzięki "dzikiej karcie" przyznanej przez organizatorów zawodów w ojczystym Bastad. W głównej drabince na kortach im. Rolanda Garrosa jest po raz czwarty, nigdy nie przebrnęła drugiej rundy (na tym etapie odpadła w latach 2018-2019). Jej najlepsze osiągnięcie w Wielkim Szlemie to trzecia runda nowojorskiego US Open w 2018 roku. Roland Garros. Świątek i Majchrzak wracają do akcji Zajmująca dziewiątą pozycję w klasyfikacji tenisistek Świątek nigdy nie miała okazji zmierzyć się z Peterson, ale faworytkę tego starcia nietrudno wskazać. Tym bardziej, że Polka podkreśla na każdym kroku, że z rolą faworytki czuje się coraz lepiej, choć pierwsze rundy w Wielkim Szlemie zawsze wiążą się z pewną dawką stresu. - Mam nadzieję, że kolejne spotkania będą łatwiejsze pod względem psychologicznym, bo czuję się tu po prostu dobrze. Kocham grać w Paryżu - zaznaczyła Świątek. Jeśli pokona szwedzką przeszkodę, to w trzeciej rundzie zmierzy się z Francuzką Kristiną Mladenovic albo Estonką Anett Kontaveit (nr 30). Faworyta łatwo też wskazać w konfrontacji Majchrzaka z Ruudem. Norweg to nie jest tenisista z pierwszych stron gazet, ale nieco "po cichu" dotarł do 16. miejsca w światowym rankingu. Pochodzący z Oslo tenisista, trenowany przez ojca, w przeszłości daviscupowego reprezentanta Norwegii Christiana Ruuda, to były lider listy klasyfikacyjnej juniorów, który w ubiegłym roku został pierwszym norweskim zwycięzcą turnieju ATP. Triumfował w Buenos Aires, a w tym sezonie, krótko przed French Open, dorzucił jeszcze triumf w Genewie. W Szwajcarii pokonał m.in. Hiszpana Pablo Andujara, który w Paryżu sensacyjnie wyeliminował Austriaka Dominika Thiema, oraz Kanadyjczyka Denisa Shapovalova. Ostatnio był też w półfinale w Madrycie i Monte Carlo, a w poprzednich latach przegrał finały w Houston (2019) i Santiago (2020). Według oficjalnego serwisu ATP Tour, 22-letni Ruud, prawie trzy lata młodszy od Majchrzaka, z dorobkiem 33 otwiera listę zawodników z największą liczbą wygranych meczów na "mączce" w sezonach 2020-2021. Na inaugurację w Paryżu Norweg pokonał Francuza Benoit Paire'a 5:7, 6:2, 6:1, 7:6 (7-4), a Polak zwyciężył reprezentanta gospodarzy Arthura Cazaux 6:4, 2:6, 6:4, 6:4. - Cieszę się, że odblokowałem paryską "mączkę" i mam nadzieję, że będę w stanie iść za ciosem - zauważył tenisista z Piotrkowa Trybunalskiego po pierwszym w karierze zwycięstwie w głównej części French Open. Jego najbliższy przeciwnik, od którego dzieli go 110 lokat w zestawieniu ATP, w dwóch poprzednich edycjach odpadł w 3. rundzie, przegrywając ze słynnym Szwajcarem Rogerem Federerem i Thiemem. Dotychczas zmierzyli się dwukrotnie, ale dość dawno i w imprezach niższej rangi. - Teraz role się odwrócą, to rywal będzie faworytem, a ja nie będę miał nic do stracenia. Grałem z nim już dwa razy i w obu przypadkach przegrałem, więc mam nadzieję, że będę mógł powiedzieć +do trzech razy sztuka+. Na pewno będzie to bardzo trudne zadanie, bo on bardzo dobrze się czuje na "mączce", gra na niej najpewniej i najlepiej. Rzucę na szalę wszystko co mam, by stawić mu czoła i być może pokusić się o zwycięstwo - zapowiedział Majchrzak. Ich pojedynek zaplanowano jako drugi na korcie nr 7, a powinien się zacząć ok. godz. 13. W drugiej rundzie French Open 2021 zagra także Magda Linette. Jej rywalką, prawdopodobnie w czwartek, będzie liderka światowego rankingu Australijka Ashleigh Barty. Już dziś deble Pierwsze spotkania deblowe rozegrają dzisiaj Świątek i Linette. Ta pierwsza, uchodząca za jedną z faworytek rywalizacji singlowej, po raz kolejny wystąpi w parze z doświadczoną Amerykanką Bethanie Mattek-Sands. Rozstawiony z numerem 14. duet trafił na otwarcie na anonimowe w tenisowym świecie Francuzki Aubane Droguet i Selenę Janicijevic. Początek o 11. Z kolei Linette i Bernarda Pera spotkają się z rozstawionymi z numerem piątym Chilijką Alexą Guarachi i Amerykanką Desirae Krawczyk, której ojciec jest Polakiem. Przeciwniczki Polki i Amerykanki przed rokiem dotarły na kortach im. Rolanda Garrosa do finału gry podwójnej. Mecz po godzinie 14. pp/ cegl/