Awans Muchovej do finału French Open był wielkim wydarzeniem - może nie tyle z uwagi na pokonanie w pierwszej rundzie rozstawionej z ósemką Marii Sakkari, ale zatrzymanie w półfinale rozpędzonej Aryny Sabalenki. To właśnie Czeszka nie dopuściła do sytuacji, w której Białorusinka mogłaby już w stolicy Francji zostać nową liderką światowego rankingu. Postawa Muchovej była tym bardziej godna podziwu, że w trzecim secie, przy stanie 2:5, broniła piłki meczowej. I wtedy całkowicie zmieniła losy spotkania, nie pozwoliła Białorusince wygrać już żadnego gema. W finale, jako jedyna w Paryżu, urwała seta Idze Świątek, ale po bardzo nerwowym spotkaniu Polka wygrała jednak 6:2, 5:7, 6:4. Finalistka French Open długo wracała do zdrowia. A w Londynie miała ogromnego pecha Po tamtym finale 26-latka zdradziła, że nie była w najlepszej formie podczas meczu z Polką. O szczegółach powiedział jej trener Emil Miške. - Karolina zagrała dwa mecze z silnym bólem i pieczeniem w płucach. Miała tez podwyższoną temperaturę - stwierdził szkoleniowiec finalistki Rolanda Garrosa. Muchová dość długo wracała do zdrowia, przed Wimbledonem nie rozegrała żadnego spotkania. W samym Londynie też nie miała szczęścia - jej spotkanie z Jule Niemeier dwukrotnie przekładano z powodu opadów deszczu. Zagrała je dopiero w czwartek, gdy część zawodniczek, w tym Świątek, było już... w trzeciej rundzie. Nie dość, że Czeszka przegrała, to jeszcze w trzecim secie poślizgnęła się i doznała kontuzji. Spotkanie dokończyła, ale o awansie nie było mowy. Polscy kibice zobaczą Karolinę Muchovą. A może nawet wielki rewanż już w finale? Czeszka planuje wrócić do gry w ostatnim tygodniu lipca i - co najważniejsze dla polskich kibiców - ma się to stać w Warszawie. Jak poinformował dziennikarz Radia Zet Mateusz Ligęza, Muchová dostanie dziką kartę do BNP Paribas Warsaw Open. Sama o nią wystąpiła, bo nie zgłosiła się do turnieju w normalnym terminie. Organizatorzy już wcześniej przyznali dziką kartę Mai Chwalińskiej, trzy pozostałe zostały właśnie w gestii WTA. To może zwiastować ogromne emocje, bo choć na twardych kortach na Legii faworytką do zwycięstwa w cały zawodach będzie oczywiście Iga Świątek, to po drugiej stronie drabinki faworytką do wejścia do finału stanie się naturalnie Muchová. Czeszka jest obecnie 17. w rankingu WTA, ale jutro może ją wyprzedzić inna zawodniczka zgłoszona do warszawskiego turnieju, Markéta Vondroušová. O ile pokona Elinę Switolinę w półfinale Wimbledonu. Klęska słynnej rywalki Igi Świątek. Wygrała 6:0 i... pożegnała się z Wimbledonem Wysoko notowane są też Czeszki: Marie Bouzková (będzie 29. w kolejnym notowaniu) i Kateřina Siniaková (WTA 33) oraz Chinki: Lin Zhu (WTA 40) i Shuai Zhang (WTA 45). Jedno jest więc pewne - warszawska impreza, jako sprawdzian przed cyklem turniejów na twardych kortach w USA i Kanadzie, zapowiada się dla kibiców ekscytująco. Start głównych zmagań 24 lipca, finał - 30 lipca.