- Nie mieliśmy wątpliwości, że Iga wygra ten mecz. Pokazała doświadczenia na tym korcie i swoją klasę. Chyba wraca do formy, którą prezentowała w poprzednich latach na tych kortach. Miejmy nadzieję, że nadejdzie jej piąty triumf w tym turnieju - bez ogródek rozpoczął rozmowę Michał, który ledwie co opuścił kort Philippe'a Chatriera i był jeszcze w trakcie starannej czynności składania biało-czerwonej flagi "na kantkę". Kibic z Kołobrzegu bije brawo Idze Świątek. "Nie widziałem tego w ogóle" Przyznał, że nawet pomimo faktu, iż Emma Raducanu zbyt wysoko nie powiesiła Polce poprzeczki, to po stronie Igi widać było wiele dobrego. - Przede wszystkim spostrzegłem luz, bawiła się grą. Widać było, że sprawiało jej to przyjemność. Miejmy nadzieję, że tak samo będzie w kolejnych meczach - dodał Michał. Żachnął się, gdy zapytałem go, czy to jego pierwsza wizyta na kortach Rolanda Garrosa. Na wielkoszlemowym turnieju wprawdzie tak, ale był tutaj obecny przed rokiem, na pamiętnym półfinale igrzysk olimpijskich, w którym Iga Świątek przegrała, co tak bardzo odbiło się na niej mentalnie. Nasz rodak, jakby chcąc szybko wrócić do dobrego humoru, zwrócił uwagę na atmosferę na trybunach podczas pojedynku z Raducanu. - Generalnie pod tym względem jest tutaj świetnie, ludzie są przyjaźnie nastawieni do siebie. Przyjeżdżają nie tylko oglądać mecze, ale też poczuć widowisko i atrakcje, które czekają. Naprawdę czuć, że jest się w szczególnym, ekskluzywnym miejscu - zaznaczył. W tym momencie w polu widzenia pojawili się Krzysztof i Tomasz. A po chwili dołączył jeszcze jeden kolega z zachodniopomorskiego. Fachowo, od strony tenisowej, do sprawy podszedł Krzysztof. Panowie z Kołobrzegu zostają w Paryżu do piątku. - Szkoda tylko, że już nie zobaczymy Huberta - wrócili do przykrej porażki Hurkacza z 18-letnim Joao Fonsecą już w pierwszej rundzie. Na prośbę, by ustawili się do wspólnego zdjęcia, zareagowali ochoczo. I ucieszyli się, że znów będą mogli pokazać flagę, a na niej napis swojego miasta. Wsparcie za Igą Świątek i innymi polskimi zawodnikami przyjechało też z Gorzowa Wielkopolskiego, w osobach Marty i Marka. W formule losowania biletów najpierw trzeba mieć trochę szczęścia, więc tym bardziej są wdzięczni niebiosom, że mogli znaleźć się w gronie nabywców biletów na French Open. - Będziemy tu jeszcze przez cały czwartek, a zatem chcemy wykorzystać ten krótki czas tutaj do maksimum. Przyjechaliśmy tu po raz pierwszy, ale bardzo nam się podoba i mam nadzieję, że jeszcze wrócimy - uśmiech nie schodził pani Marcie z twarzy. Bezpośrednio przed meczem pięciokrotnej triumfatorki Wielkich Szlemów, byli na spotkaniu giganta męskiego tenisa, Carlosa Alcaraza. I nie ukrywają, że różnica we frekwencji była aż nadto widoczna. - Wprawdzie spodziewaliśmy się, że będzie mniej kibiców niż na spotkaniu Alcaraza, ale patrząc na to, że chodzi o Igę, wydawało nam się, że będzie większa frekwencja niż ta, którą widzieliśmy. Mam tu na myśli więcej polskich akcentów na trybunach. Cóż, trzeba przyznać, że tenis męski jest bardziej widowiskowy, dlatego przyciąga większą uwagę niż nawet największa nazwiska w kobiecej rywalizacji - podsumował Marek. Pani Marta wzięła na tapet sprawę dopingu i Tomasza Wiktorowskiego Nie było jednak innej możliwości, jak rozpocząć rozmowę od Igi Świątek, wszak właśnie ten mecz był tego dnia "polskim punktem programu". I oboje doskonale się uzupełniali. Marek: - Dominacja absolutna, ale męczyła się... Marta: - Tak, w niektórych gemach Emma nie była taka zupełnie wycofana, więc fajnie było pooglądać chwilami więcej walki. Niemniej nie ukrywam, że bardzo cieszę się z wyniku. Marek: - Generalnie zwycięstwo pewne, ale były momenty, gdy Iga bardziej musiała powalczyć. Hurkacz po laniu ruszył do rywala z... przeprosinami. 18-latek ujawnił niebywałe słowa Mężczyzna podchodził do wyniku bez nadmiernych emocji. Podkreślił, że jedna jaskółka wiosny nie czyni, zawodniczki dopiero się rozkręcają, więc dopiero kolejne mecze pokażą, jaka jest dyspozycja konkretnych zawodników, w tym naszej gwiazdy. Pani Marta podkreśliła, że oboje są wprawnymi fanami tenisa. - Bardzo dużo oglądamy i bardzo kibicujemy Idze. Natomiast nie przesądzałabym, że będzie tak różowo jak w tym meczu, ale mocno trzymamy kciuki. Kobieta podzieliła się także szerszym spojrzeniem na pytanie, czy z punktu widzenia kibiców, takich jak oni, śledzących karierę Świątek w dłuższej perspektywie, dostrzegają wystąpienie czegoś, co wybiło niedawną liderkę światowego rankingu, spragnioną turniejowego triumfu od roku, z wielkiego uderzenia. Marek: Dlatego to wciąż nie jest to, ona się po tym jeszcze nie odbudowała. Z kolei wybór trenera w każdej dyscyplinie jest zawsze dużą zagadką, na wstępie tak naprawdę nie wiadomo, czy wyjdzie na plus czy minus. Chyba jeszcze za szybko, by to jednoznacznie ocenić. Marta: Moim zdaniem z poprzednim trenerem Wiktorowskim, którego bardzo szanuję, ta formuła się skończyła. Uważam, że sama zmiana jest na plus, natomiast czy to jest ten trener, to pewnie dopiero się okaże. Para z Gorzowa Wielkopolskiego przyznała, że wyobrażała sobie nieco większy kompleks Rolanda Garrosa, który wbrew pozorom okazuje się być bardzo kompaktowy. Niemniej podkreślają, że to miasteczko w wielkim mieście i tak robi wielkie wrażenie, podobnie jak organizacja. - Jest tutaj tak naprawdę wszystko. Można zjeść, napić się i dobrze się bawić, a przy tym oglądać tenis na najwyższym poziomie. Fajne jest to, że korty otwarte są tak zorganizowane, iż bez problemu można przechodzić z jednego do drugiego, dzięki czemu tenisem można się cały dzień napawać. Dla mnie na plus jest także czystość, która kontrastuje z niektórymi miejscami w Paryżu. Widać, że wszystko jest tutaj zadbane - podkreślili zgodnie, ochoczo reagując na prośbę ilustracyjnego zdjęcia. Artur Gac, Paryż