Turniej WTA Finals w Rijadzie trwa w najlepsze. Znajdujemy się obecnie na półmetku rywalizacji grupowej, powoli przychodzi więc czas więc na kluczowe rozstrzygnięcia w kwestii walki o awans do półfinałów. Sporo jednak mówi się nie tylko o samym tenisie, lecz także całej otoczce dotyczącej imprezy w Arabii Saudyjskiej. Przede wszystkim słabej frekwencji, jaką dało się zauważyć choćby w drugim dniu rywalizacji, gdy do akcji wkroczyła wiceliderka rankingu WTA - Iga Świątek. Wygrany przez polską tenisistkę mecz z Czeszką Barborą Krejcikovą (4:6, 7:5, 6:2), miało oglądać z wysokości trybun około 400 osób. A przypomnijmy, że mogą one pomieścić aż 5000 fanów. Zionęły więc one pustkami, a nie są to przecież okoliczności, przy których rozgrywany powinien być prestiżowy finał całego sezonu, w którym udział bierze osiem najlepszych tenisistek. Dlatego też zaistniała sytuacja wywołała masę komentarzy, głównie skrajnie negatywnych. WTA Finals. Iga Świątek grała przy niemal pustych trybunach. Ambasador RP zabrał głos Głos w tej sprawie zabrał także ambasador RP w Królestwie Arabii Saudyjskiej - Robert Rostek. W rozmowie opublikowanej na kanale "Sport Mach" zdiagnozował, jakie mogą być powody takiego stanu rzeczy. Jak przyznał temat ten wywołał spore poruszenie wśród Polaków. Dodał przy tym, że ma wielką nadzieję na występ Igi Świątek w wielkim finale turnieju w Rijadzie: - Oczywiście. Myślę, że wszyscy na to czekają i tak na to patrzą. Oczywiście, ciężko jest wrócić po tych 59 dniach. I to co Iga mówiła na konferencji prasowej też się potwierdza. Nie chcę odbierać komuś chleba, bo nie zajmuję się zawodowo tenisem, ale widać, że trzeba cały czas grać, cały czas walczyć i być na obrotach. Taka przerwa nie jest łatwa, by wracać przy nowych wyzwaniach - stwierdził. Warto przypomnieć, że już sama decyzją dotycząca powierzenia organizacji imprezy WTA Arabii Saudyjskiej - i to od razu na trzy sezony - spotkała się z ostrym oporem części tenisowego środowiska. Wielkiego zniesmaczenia takim rozwiązaniem nie kryły między innymi dwie legendarne tenisistki - Chris Evert i Martina Navratilova, które wspólnie opublikowały na łamach "Washington Post" artykuł zatytułowany "Nie pomagałyśmy w budowaniu kobiecego tenisa po to, by mógł być wykorzystywany przez Arabię Saudyjską". Obie zawodniczki otwarcie krytykowały w nim ruch władz WTA. - Jest to całkowicie niezgodne z duchem i celem kobiecego tenisa oraz samej WTA. W pełni doceniamy znaczenie poszanowania różnorodnych kultur i religii. Z tego powodu, a nie pomimo tego, sprzeciwiamy się przyznaniu Rijadowi tego turnieju. To nie tylko kraj, w którym kobiety nie są postrzegane jako równe, to także kraj, w którym obecne jest prawo dotyczące męskiej opieki, zasadniczo czyniące kobiety własnością mężczyzn - grzmiały Chris Evert oraz Martina Navratilova.