Dariusz Wołowski, Interia: Eksperci rozprawiają o kłopotach z formą Igi Świątek, tymczasem Polka dotarła do finału US Open. Faktycznie gra gorzej, czy po wiosennej serii 37 zwycięstw, nasze oczekiwania tak bardzo wzrosły? Adam Romer (naczelny "Tenisklubu"): - Nie da się utrzymać formy na najwyższym poziomie przez 8 miesięcy. Muszą nastąpić okresy, w których zawodniczka ma kłopoty. Iga też je ma. Eksperci wskazują, że pogorszyła się skuteczność pierwszego serwisu Polki, że forhend nie jest tak zabójczy jak wiosną. Z tymi wszystkimi problemami Świątek dociera do finału US Open. We mnie to budzi podwójny podziw. Iga gra jak najwięksi mistrzowie, którzy potrafią osiągać sukcesy nie będąc w szczycie formy. To pokazuje jak jest mocna, również mentalnie. A przecież cały świat rozprawia o zawodniczce ledwie 21-letniej, która od wielu miesięcy gra pod wielką presją. Rywalka Polki Ons Jabeur zwraca uwagę, że Iga nie przegrywa finałów. Sama przegrała niedawny finał Wimbledonu, choć była faworytką w starciu z Jeleną Rybakiną. - Na pewno mentalnie Iga ma przewagę przed tym finałem. Poza tym w trzech ostatnim meczach US Open, z Niemeier, Pegulą i Sabalenką, udowodniła, że potrafi wychodzić z najtrudniejszych sytuacji na korcie. Gdyby finał US Open zaczęła z najwyższego poziomu, Jabeur poczuje, że wyzwanie pokonania Polki ją przerasta. Jej wiara w sukces drastycznie spadnie. Zwykle jednak Iga zaczyna mecze słabiej i dopiero potem się rozkręca. - To prawda. Gdybym mógł jej coś doradzić przed tym finałem, to grę na najwyższym poziomie od początku. Zobaczymy, czy to się uda. Jeśli nawet nie, to i tak w którymś momencie Polka wyjedzie na najwyższe obroty. Jest jak Novak Djoković. Im większe wymagania stawia przeciwnik, tym on gra lepiej. Tak było z Igą Świątek w trzech ostatnich meczach US Open z Niemeier, Pegulą i Sabalenką. Czym różni się od nich Ons Jabeur? - Odbija piłkę lżej niż Niemeier czy Sabalenka i nie jest tak regularna jak Pegula. Paradoksalnie Jabeur może bardziej odpowiadać Idze, bo Polka nie lubi zawodniczek grających mocno, agresywnie, dążących do dominacji na korcie za wszelką cenę. Czyli takich jaką sama jest. - Tak. Tymczasem Jabeur to uwspółcześniona wersja Agnieszki Radwańskiej, tyle, że mocniej zbudowana i silniejsza. Gra tenis urozmaicony, zmienia rotacje, zagrywa slajsy, skróty, zmienia rytm wymian. Były trener Igi Piotr Sierzputowski zwara uwagę, że bekhend Tunezyjki. I ma rację, bo on jest bliski doskonałości. Prawie się nie myli zagrywając w ten sposób. Doskonale czuje piłkę, ma pewną rękę. Ale nie wykonuje zagrań mocnych, kończących, po których rywalka tylko rozkłada ręce. Tymczasem Iga porusza się po korcie najlepiej na świecie, dochodzi do każdej piłki. Jej przeciwniczki nie mogą liczyć na wygranie punktu pojedynczym zagraniem, muszą wykonać dwa lub trzy ocierające się o perfekcję. A to znacznie podnosi skalę trudności gry z Polką. Na czym właściwie polegają problemy Igi Świątek w porównaniu z kosmiczną formą z wiosny? - W defensywie gra tak samo skutecznie. Tu znów nasuwa się analogia do Djokovicia. Bardzo trudno zagrać taką piłkę, do której Iga nie dobiegnie. Problemy są w ataku. Wiosną każde mocne zagrani Świątek lądowało w narożniku kortu. Teraz jest z tym pewien kłopot, choć w trzech ostatnich meczach było już znacznie lepiej. Rozmawiałem z ojcem Igi, który zwracał uwagę, że córka ma trudności z tymi nowymi, lżejszymi piłkami. Trudniej jej kontrolować uderzenia. Nie było jednak opcji. Między turniejem w Cincinnati i US Open Iga trenowała nimi. Wygląda na to, że udało się Polce zaprzyjaźnić z nowymi piłkami. Rozmawiał Dariusz Wołowski ZOBACZ TEŻ: To czego dokonuje Iga Świątek przerasta wszelkie wyobrażenia Dlaczego Iga Świątek wygra finał US Open Świątek, czy Jabeur? Kto wygra finał US Open? Eksperci oceniają