Iga Świątek ostatnio zdecydowała się na radykalny ruch w swojej karierze. Polka ogłosiła bowiem, że to koniec jej prawie trzyletniej współpracy z trenerem Tomaszem Wiktorowskim. Kilkanaście dni później przekazała całemu światu, że jej nowym szkoleniowcem będzie niezwykle doświadczony i utytułowany Belg Wim Fissette. 44-latek w jednym z wywiadów przyznał, że gdy pojawia się propozycja od Świątek, to zwyczajnie nie możesz jej nie przyjąć. Świątek rozbiła rywalkę. Reakcja mogła być tylko jedna Pierwszym celem tej dwójki było jak najbardziej optymalne przygotowanie do rywalizacji w WTA Finals. Do tej imprezy bowiem nasza gwiazda podchodziła jako spora niewiadoma. Od września Świątek nie była widziana na światowych kortach, a jej ostatnią rywalizacją był mecz ćwierćfinałowy z Jessicą Pegulą w US Open. Fissette zachwycony Świątek. Znamienne słowa Od początku jasne było jednak, że praca Fissette'a nie musi znaleźć odzwierciedlenia w wyniku, jaki Świątek osiągnie w tych nieoficjalnych tenisowych mistrzostwach świata. Turniej rozpoczął się naprawdę udanie. Polka po trzech setach pokonała bowiem Barborę Krejcikovą. Potem niestety przyszła porażka z Coco Gauff, co sprawiło, że w ostatniej serii gier nic nie zależało już od naszej gwiazdy. Polka pokonała jednak w znakomitym stylu Darię Kasatkinę, rozbijając rywalkę. Łzy Świątek po meczu z Kasatkiną, Polka jeszcze bez awansu. Nagle przemówiła w ojczystym języku Po tym spotkaniu kilka krótkich słów na temat drugiej rakiety świata powiedział jej nowy trener. - Myślę, że to był perfekcyjny mecz ze strony Igi dziś. Jestem bardzo szczęśliwy, że widzę ją, grającą na tym poziomie. Dla mnie to wciąż jest coś nowego. Mieliśmy 10 dni w Warszawie na przygotowanie, a potem trudny mecz z Barborą Krejcikovą na otwarcie i kolejne skomplikowane spotkanie z Gauff, a teraz perfekcyjny mecz z Kasatkiną. Ciągle się czegoś od niej uczę - przekazał w rozmowie ze SkySports. Niestety wiemy już, że ta wygrana nie zagwarantowała Polce awans do kolejnego etapu WTA Finals. Nic bowiem nie było w jej rękach i los Świątek zależał tylko od wyniku spotkania Coco Gauff z Barborą Krejcikovą. Wygrała Czeszka, co sprawiło, że raszynianka wraca do domu.