Nie ma co ukrywać, takiego finału rywalizacji Szwajcarii i Polski mogliśmy się właśnie spodziewać. Rywalki, pozbawione m.in. Belindy Bencic i Viktoriji Golubic, nie były w stanie sprostać Idze Świątek i spółce, choć mało doświadczone Simona Waltert i Celine Naef zagrały bardzo dobrze, nawet przeciwko Idze Świątek. A ta ostatnia była w piątek o dwa punkty od pokonania Fręch, co wydłużyłoby starcie o co najmniej jeden pojedynek singlowy. Tyle że w sobotę Świątek pokonała Naef 6:4, 6:3, nie bez trudu, bo 18-letnia rywalka zaczęła fenomenalnie i do samego końca nie spuszczała z tonu. Niemniej wygrała, co oznaczało już, że Polska zdobyła trzeci punkt i zapewniła sobie awans do finału w Sewilli. A na sam koniec czwarty punkt dołożył debel: Maja Chwalińska/Katarzyna Kawa - ograły 7:5, 6:1 Simonę Waltert i Jill Teichmann. Czterech uczestników finałów BJK Cup już było znanych wcześniej. Trwała walka o osiem miejsc Finałowe zmagania odbędą się między 12 i 17 listopada w Sewilli, ale czy Polska zagra w najmocniejszym składzie, okaże się zapewne dopiero jesienią. W dwóch poprzednich sezonach najlepsza tenisistka świata odpuszczała te zawody, bo kolidowały z jej obecnością w WTA Finals. Nie chciała przenosić się z Fort Worth czy Cancun do Europy i po jednym czy dwóch dniach grać w zupełnie innych warunkach. Różnica w tym roku będzie taka, że finałowe zawody WTA odbędą się między 3 a 10 listopada w Rijadzie, więc zmiana stref czasowych nie będzie aż tak bardzo doskwierać. Zanim w piątek nad ranem polskiego czasu rozpoczęły się pojedynki eliminacyjne Billie Jean King Cup, od starcia Australii z Meksykiem w Brisbane, już znani byli czterej finaliści tego turnieju. W listopadzie zeszłego roku kwalifikację zapewnili sobie bowiem obaj finaliści zmagań w Sewilli: zwycięska Kanada oraz przegrane Włochy. Do tego dochodzą gospodarze zawodów, czyli Hiszpania. Francja czy Wielka Brytania? Oto największa niewiadoma tego etapu BJK Cup Rok temu Polska dostała się do finału dzięki dzikiej karcie, bo eliminacyjny pojedynek z Kazachstanem przegrała. W tym roku ITF postanowiło, że taką przepustkę przyzna jeszcze przed tym etapem - otrzymały ją Czeszki. Zostało więc osiem miejsc - jedno z nich zajęły dziś w Biel podopieczne kapitana Dawida Celta. Już kilkanaście godzin wcześniej awans zapewniły sobie Australijki, które pewnie rozbiły 4:0 Meksyk. A niedługo później do grona finalistów dołączyła Japonia z Naomi Osaką - ograła 3:1 występujący bez Jeleny Rybakiny Kazachstan. W Europie zaś Słowacja pewnie pokonała Słowenię 4:0. Bardzo blisko awansu są też Amerykanki z Jessicą Pegulą (prowadzą 2:0 z Belgią), Niemki (wygrywają 2:0 na wyjeździe z Brazylią) oraz Ukrainki, które na Florydzie wygrywają 2:0 z Rumunią. Najciekawiej było zaś w parze Francja - Wielka Brytania, tu po trzech meczach singlowych Brytyjki prowadziły 2:1. W czwartym pojedynku Diane Parry z Emmą Raducanu doszło do emocjonującej końcówki w trzecim secie. Raducanu miała dwie piłki meczowe, wysoko prowadziły. Parry jednak wyrównała, po trzygodzinnym boju triumfowała jednak w tie-breaku Raducanu. I zapewniła drużynie awans do finału w Sewilli.