- Jestem zadowolony, medal olimpijski dla takiej tenisistki to jest zawsze osiągnięcie. Wiadomo, że ona na pewno liczyła na złoto, podobnie jak my-kibice. Natomiast trzeba się cieszyć z tego, co jest, nie wszystko w życiu wychodzi. Iga jest świetna i będziemy jej dalej kibicować - powiedział Mateusz, który został delegowany z trzyosobowego grona kolegów, by odpowiadać w imieniu grupy. 38-latek przyznał, że najbardziej obawiał się tego, czy Iga Świątek zdoła wrócić do mentalnej równowagi po tym, jak mocno przeżyła wczorajszą porażkę z Qinwen Zheng. Dodał także coś, co akurat jemu nie przypadło do gustu, czyli wczorajszy, jedyny wywiad z najlepszą tenisistką świata. - Tak, oczywiście, obawiałem się tego. Szczególnie że nie do końca podobał mi się wywiad telewizyjny, przeprowadzony przez jednego z polskich dziennikarzy. Moim zdaniem wywiady z naszymi ikonami sportu nie powinny wywiady tak wyglądać, tak że bałem się, że dzisiaj może tego nie dźwignąć. Natomiast jest zawodniczką mocną psychicznie, świetną i na korcie pokazała, że po takim dniu potrafi dominować - dodał polski fan. Polscy kibice reagują na medal Igi Świątek w Paryżu Niewiele brakło, a w ogóle niedane byłoby mi poznać innego kibica, Filipa, który przeprowadził akcję "last minute". - Na dzisiejszy mecz dosłownie w ostatniej chwili, parę minut przed zamknięciem odsprzedaży, udało nam się nabyć wejściówki. Bo byliśmy nastawieni na mecz finałowy, ja na przykład miałem od bez mała roku bilet na sobotni finał - mówił mocno rozemocjonowany, precyzując, że za każdy bilet, a był z osobą towarzyszącą, płacili po około 200 euro. 24-latek z Jędrzejowa koło Kielc przyznaje, że po półfinałowej batalii czuł minimalny niedosyt. - Bo wiadomo, że Iga była murowaną faworytką do złota. Ale po dzisiejszym meczu złość przeszła, radość jest ogromna. Ja byłem spokojny o Igę pod względem mentalnym, wiedziałem, że uniesie ten mecz. Choć było widać, że ma w sobie dużo smutku i złości, przezwyciężyła to i na szczęście się udało - radował się Filip. Podkreślił, jeśli ktoś kręci nosem, że przecież mówimy ciągle o ogromnym osiągnięciu. - Brązowy medal, jakby nie patrzeć, historyczny dla polskiego tenisa. Dokonała czego, czego nie udało się Agnieszce Radwańskiej. Ale wierzymy, że w przyszłości, już za cztery lata, będzie ten upragniony złoty medal - mówił fan, a kątem oka widzieliśmy telewizyjny stand-up z udziałem właśnie Radwańskiej. 24-latek także mógł mieć na korcie centralnym swój wielki, osobisty sukces, ale na pamiątkę - na szczęście tylko na chwilę - zostały mu ślady otarć na prawym kolanie. - Niewiele do szczęścia zabrakło, bym złapał piłkę. Już miałem ją w rękach, ale się nie udało, co okupiłem obdartymi kolanami. Dosłownie miałem ją już w palcach - nie mógł odżałować kibic. Mimo, że dziś zakończyliśmy polskie akcenty na kortach Rolanda Garrosa, Filip ani myśli oddać zakupiony bilet na na sobotę. - Na finał się wybieramy, bo szykuje się ceremonia i trzeba to zobaczyć. A może uda nam się dostać bliższe kortu bilety, bo na razie mamy takie pod kopułą stadionu - dodał. Świetnymi rozmówcami okazała się także trójka kolejnych kibiców, panie z Krakowa, a pan Adam mieszkający w Paryżu. Pan Adam zgodził się, że największym wyzwaniem, jeśli już mamy w jakimś kontekście sięgnąć po słowo "musi", była konieczność pozbierania się po czwartkowej porażce. Konieczna była praca mentalna, bo widzieliśmy, jak dużo te wydarzenia ją kosztowały. - Dokładnie tak, w pełni się z panem zgadzam. Najważniejsze było to, aby Iga wygrała walkę sama z sobą. To jest w ogóle szalenie ważna kwestia, popatrzmy tylko, jak wiele dobrych zawodniczek odpadło wcześniej w tym turnieju. To bardzo trudny sezon, a program meczów na igrzyskach jest w ogóle napięty do granic - zaznaczył mój rozmówca. Kontrowersje wokół bokserki z Algierii. Polka wyszła z nią do ringu i nie ma wątpliwościSkonfrontowałem tych państwa z wypowiedzią wspomnianego Mateusza, który krytycznie ocenił telewizyjny wywiad ze Świątek. - Ja mam mieszane uczucia - zaczęła pani Joanna - W tym sensie sensie, że to na pewno zawsze jest bardzo intymny moment, gdy każdy człowiek musi się zmierzyć ze skrajnymi emocjami. Większość ludzi nie lubi pokazywać łez, bo to jest absolutna intymność. Z drugiej strony to też widać było, że dziennikarz, który prowadził wywiad, zachował się z dużą klasą. Widać było, że bardzo jej współczuje i od razu zatrzymał ten wywiad i podziękował. Dzisiaj na szybko puściłam sobie rozmowę po meczu o brąz, który cały był niezwykle miły i życzliwy. A Iga wspomniała, że dostała od ludzi ogromne wsparcie, nawet większe niż jak wygrywa. - Sport ma smak tylko wtedy, jeśli jest i przegrana, i wygrana - spuentowała dotąd przysługująca się pani Ola. Artur Gac, Paryż