Obu kibiców spotkaliśmy nieopodal kortu numer trzy, który sąsiaduje z bardzo długim budynkiem, w którym jedna z części stanowi centrum medialne. Maciej i Adam przyjechali z Katowic. Pierwszy miał już okazję być na Wimbledonie w 2019 roku, z kolei drugi z braci pojawił się w roli debiutanta. - To wszystko robi niesamowite wrażenie - przyznał Adam, sycąc wzrok otoczeniem pełnym zieleni i kwiatowych rabat. Bracia z Katowic wybrali pole namiotowe. "Tylko depozyt za bagaż" To był jeszcze moment, gdy panowie emocjonowali się meczem Huberta Hurkacza, który w starciu drugiej rundy z Arthurem Filsem niestety nabawił się kontuzji. I teraz oczekujemy na wieści, jak poważny jest uraz naszego najlepszego singlisty, który podczas nadchodzących igrzysk olimpijskich w Paryżu miałby rywalizować w singlu, deblu oraz mikście. - Gdy grają Polacy, to wolę, gdy wygrywają w miarę sprawnie i szybko - uśmiechał się Maciej, a wtórował mu Adam: - Ja tak samo. Nie mam nic przeciwko temu, gdy Iga ogrywa przeciwniczkę 6:1, 6:1. Wielki pech Linette na Wimbledonie. Fatum ciąży nad Polką, znowu to samo Sytuacja zmienia się, jeśli chodzi o mecze tzw. neutralne. I trudno się dziwić, bo nie po to kibic pokonuje tyle kilometrów, aby emocje kończyły się w tempie ekspresowym. - Wówczas wolimy, gdy trwają one długo, aby były zacięte i wchodziły w fazę piątego seta - przyznał Maciej. Tego dnia, w którym spotkaliśmy się na kortach, psikusa sprawiła pogoda. Według prognoz miało być bezdeszczowo przez cały dzień, ale po raz kolejny dał znać o sobie urok wyspiarskiego państwa. Dla takich osób, jak Maciej i Adam to tym bardziej istotne, że ich bazą wypadową od poniedziałku do dzisiaj jest pole namiotowe. Tym samym szybko zeszliśmy na temat kosztów, a dzięki moim rozmówcom można się przekonać, w jaki sposób można zdecydowanie zejść z kosztów, gdy mowa o zakwaterowaniu. Które, nie ukrywajmy, w Londynie jest drogie. Zwłaszcza na krótko, w okresie tak dużego obłożenia, jak wydarzenia typu Wimbledon. Adam od razu przystąpił do sumowania wydatków. - Jeśli chodzi o lot, wychodzi około 500 złotych na osobę w jedną stronę. Natomiast praktycznie odpada nam koszt noclegu, bo śpimy na polu namiotowym, gdzie jedyna drobna opłata wiąże się z depozytem za bagaż, w naszym przypadku łącznie pięć funtów za cały pobyt od jednego. No dobrze, nocleg mamy, ale co z biletami? Bo tacy kibice meldują się tutaj i nie mają jeszcze w garści wejściówek na korty. "Ustąpiła" pierwszego miejsca Świątek. Teraz oceniła jej grę na trawie Dzień na polu namiotowym zaczyna się około godziny 5, gdy stewardzi, czyli członkowie służb porządkowych, z których wielu po kortach porusza się w randze "senior stewarda" (ta rola jest tutaj szalenie poważana, jeden z takich pracowników, pan w słusznym wieku, powiedział mi, że pracuje tutaj od 1976 roku), rozpoczyna etap budzenia gości. Pobudka o 5 rano i miejsce w kolejce. Trzy razy pięćset, ale to nie wszystko Adam: Ceny biletów na mniejsze korty wynoszą 30 funtów na cały dzień. Centralny to koszt 90 funtów, numer jeden 80 funtów, a numer dwa 50 funtów. Mówimy tutaj o początkowych rundach. Maciej: W miarę wzrostu fazy turnieju, ceny wejściówek na korty główne idą w górę. Katowiczanie nie skorzystali z okazji, by kilka miesięcy temu wziąć udział w losowaniu. Uznali jednak, że skoro prawdopodobieństwo trafienia tą drogą biletów jest bardzo małe, lepiej od razu mieć jasną wizję. - Od początku nastawiliśmy się na pole namiotowe. Dzisiaj nie mamy biletów na kort numer jeden, po prostu tego dnia chcieliśmy pochodzić po całym kompleksie. W Wielkim Szlemie piękne jest to, że można odwiedzić wiele kortów, zobaczyć licznych zawodników, nawet kilkunastu w jeden dzień. To piękna perspektywa - uśmiechną się Maciej. Artur Gac, Wimbledon