Diana Sznajder w Madrycie, w dwóch wcześniejszych spotkaniach, straciła zaledwie trzy gemy. To może robić wrażenie, zwłaszcza że w sobotę rozbiła 6:0 i 6:0 Anastasiję Sevastovą, która raptem dwa dni wcześniej stosunkowo łatwo ograła swoją rodaczkę Jelenę Ostapenko. Wynik Igi z Lindą Noskovą (6:4, 6:2) dawał nadzieję, że po słabszym spotkaniu z Alexandrą Ealą forma wiceliderki rankingu WTA już zwyżkuje. Mecz ze Sznajder nie był jednak potwierdzeniem tej tezy. Obie tenisistki miały to spotkanie rozegrać w poniedziałek, a dziś lepsza z nich - zgodnie z planem, powinna grać już ćwierćfinał. Z uwagi na energetyczny blockout w całym kraju, większość spotkań została jednak przesunięta o jeden dzień. A gdy obie wreszcie, tuż przed godz. 12 pojawiły się na Manolo Santanta Stadium, WTA w swoim przekazie telewizyjnym pokazało wymowną rzecz statystyczną. Dotyczyła ona Rosjanki i była w pewnym sensie ostrzeżeniem dla Igi. WTA Madryt. 7:0 Diany Sznajder z byłymi wielkoszlemowymi mistrzyniami. Kres tej serii przyszedł we wtorek, po thrillerze ze Świątek Oto bowiem, w co trudno pewnie uwierzyć, 21-letnia podopieczna Dinary Safiny rozegrała do tej pory aż siedem spotkań z byłymi triumfatorkami Wielkich Szlemów. I wygrała wszystkie! To statystyka niesamowita, zapewne żadna inna zawodniczka w toure nie ma właśnie takich. Jedno z tych spotkań Sznajder zagrała jesienią 2023 roku, pięć w poprzednim sezonie i jedno jeszcze w Australii na początku obecnego sezonu. Gdy się jednak spojrzy w szczegóły, można przy tych danych lekko się uśmiechnąć. Swoją serię Rosjanka zaczęła we wrześniu 2023 roku w Ningbo, tam ograła Petrę Kvitovą. Teraz Czeszka próbuje wrócić do wielkiego tenisa po przerwie macerzyńskiej, idzie to jej z dużym trudem. Wtedy jednak była jeszcze w ścisłej światowej czołówce. W 2024 roku Rosjanka ogrywała już jednak głównie zawodniczki, które szczyt możliwości miały już dawno za sobą. Można tu wymienić Venus Williams (grały w Miami), Angelique Kerber (Bad Homburg), Sofię Kenin (Pekin) czy Sloane Stephens (Wimbledon). Wartościowym triumfem na pewno było jednak pokonanie Coco Gauff w Toronto, choć Amerykanka była zmęczona po nieudanych dla siebie igrzyskach. A statystyki uzupełnia wygrana na początku tego roku z wracającą wtedy do zdrowia Marketą Vondrousovą w Adelajdzie, choć... Czeszka znów doznała kontuzji, która wyeliminowała ją z Australian Open. A wygrała wtedy pierwszego seta i dominowała w meczu. Mecz ze Świątek, czterokrotną triumfatorką French Open i zwyciężczynią Us Open, był więc ósmą taką potyczką dla Sznajder. Świątek jakby nic sobie z tego nie robiła, w pierwszym secie pozwoliła rywalce zdobyć tylko siedem punktów, choć pięć z nich i tak było efektem niewymuszonych błędów naszej zawodniczki. A później zaczęły się problemy, mecz zrobił się szalnie wyrównany, obie miały lepsze i gorsze momenty. Drugiego seta Sznajder wygrała 7:6 (3), w trzecim nieznacznie lepsza była już Polka (6:4). I to Iga zagra w ćwierćfinale - z lepszą zawodniczką z pary Donna Vekić - Madison Keys.