Aryna Sabalenka doskonale czuje się na chińskich kortach. Może na nich pochwalić się bilansem 39 zwycięstw i 9 porażek. Daje to 81,3 proc. wygranych. Żadna inna tenisistka w erze open nie miała na nich tak wysokiego odsetka, ani jedna nie przekracza 80 proc. W Pekinie Białorusinka idzie jak burza, a przecież przed nią jeszcze zmagania w Wuhan, gdzie jeszcze nigdy nie przegrała (12-0 uzyskane w 2018 i 2019 roku). W poniedziałek awansowała do 1/8 finału China Open w stolicy tego państwa, pokonując szybko, łatwo i przyjemnie Ashlyn Krueger 6:2, 6:2. Mecz potrwał zaledwie pięć kwadransów, a pierwszy set udało się zawodniczce z Mińska "zamknąć" w tylko 31 minutach. Był to pokaz mocy wiceliderki światowego rankingu. Na razie nie jest "jedynką" ogólnego zestawienia WTA, ale jej dyspozycja może wkrótce pozwolić na awans. Na razie musi się zadowolić mianem bezkonkurencyjnej w turniejach WTA 1000 w statystyce winnerów, czyli kończących uderzeń - takich, po których zdobywa się punkt, a przeciwniczka nie jest w stanie dobiec do piłki. Winnery w 2024 roku. Aryna Sabalenka przewodzi rankingowi Jak zauważyła po otwierającej partii firma Opta, w 2024 roku osiągnęła ona już poziom 800 takich uderzeń. Konkurencja została daleko w tyle, druga Iga Świątek ma ich 636, trzecia Jelena Rybakina 611, czwarta Danielle Collins 531, a piąta Coco Gauff 517. Przypominamy, że to liczby obejmujące tylko "tysięczniki". Po Pekinie taką rangę będzie miało jeszcze tylko wspomniane Wuhan. Trudno spodziewać się, by Sabalenka była w stanie przegrać tę "korespondencyjną" rywalizację. Jej następną przeszkodą i zarazem okazją do śrubowania statystyk będzie kolejna Amerykanka - Madison Keys, która pokonała Beatriz Haddad Maię 6:3, 6:3. W tegorocznych imprezach WTA 1000 Białorusinka trzykrotnie grała mecz o tytuł. W Madrycie i Rzymie przegrała ze Świątek, a w Cincinnati wygrała z Jessicą Pegulą.