Dokładnie dwa miesiące temu Iga Świątek zmierzyła się z Karoliną Muchovą w finale Rolanda Garrosa - Polka pokonała Czeszkę po trzysetowej batalii, wygrała swój czwarty turniej Wielkiego Szlema. Dwa dni wcześniej, po jeszcze bardziej dramatycznym starciu Muchová pokonała jednak Arynę Sabalenkę i dzięki temu odebrała Białorusince pierwszą realną szansę na objęcie prowadzenia w rankingu WTA. Wtedy Sabalence wystarczał lepszy wynik od Polki, by wreszcie być tą pierwszą. Tyle że przegrała z Czeszką, a chwilę później Świątek ograła Beatriz Haddad Maię i awansowała do finału. Karolína Muchová już raz pomogła Polce, w Paryżu. Iga kolejny raz broni swojej pozycji Później Sabalenka miała podobną okazję podczas Wimbledonu, potrzebowała jednak awansu do decydującej potyczki. Ale nie awansowała, zatrzymała ją Ons Jabeur, która też "wyciągnęła" zwycięstwo mimo bardzo trudnej już sytuacji, jak w czerwcu Muchová. I tak Sabalenka musi szukać kolejnych okazji, bo że chce być numerem jeden w rankingu WTA, wiadomo od dawna. Tę szansę miała teoretycznie w turnieju w Montrealu, ale nie wszystko od niej w Kanadzie zależało. Dzięki swojej wygranej w turnieju WTA 250 w Warszawie, ale także korzystnemu dla Polki systemowi liczenia punktów w całym tourze, Świątek dość wyraźnie ostatnio powiększyła przewagę nad Sabalenką - do 744 punktów. Iga Świątek potrzebowała właśnie gry w ćwierćfinale. Dziś cel minimum osiągnęła Bez względu na wynik, nic w Kanadzie ze swojego dorobku stracić nie mogła - miała więc gwarantowany swój dorobek z poniedziałku - 9570 punktów. Tyle że nie naliczała jej się zdobycz za awans do trzeciej - była za mała, by wyprzeć z dorobku najgorszy z 16 wyników z ostatnich 52 tygodni. Raszynianka punktowała dopiero w przypadku awansu do ćwierćfinału i to właśnie było warunkiem utrzymania pierwszej pozycji na liście WTA. Dzisiejsza wygrana z Muchovą sprawiła, że tak właśnie się stało - Polka ma już zagwarantowane co najmniej 9570 punktów, nawet, jeśli przegra kolejne spotkanie. Sabalenka w Montrealu na pewno więc jej nie wyprzedzi - może zdobyć tu 795 punktów, jeśli wygra cały turniej. Będzie mieć więc wtedy 9541, na pewno mniej niż Polka. Musi szukać kolejnych szans, choć w Cincinnati będzie ciężko. Realną okazją jest US Open, gdzie Polka broni aż dwóch tysięcy oczek za ubiegłoroczny triumf. Iga Świątek w czołowej dziesiątce liderek w historii. Od poniedziałku już samodzielnie Pozostanie na pierwszym miejscu w kolejnym poniedziałkowym rankingu WTA oznacza, że Iga Świątek będzie na tronie już 72. tydzień. Na liście wszech czasów minie więc Caroline Wozniacki, która przewodziła stawce tenisistek przez 71 tygodni, teraz 22-latka samodzielnie zostanie na dziesiątej pozycji. Dziewiąta na tej liście jest Lindsay Davenport - Amerykanka była tą najlepszą przez 98 tygodni. Iga musi się więc teraz bronić przed zakusami Sabalenki, a jeśli będzie w tym skuteczna, w lutym przyszłego roku może dogonić 47-letnią dziś Davenport.