W sobotę Iga Świątek zakończyła rywalizację na kortach w Madrycie, przegrywając w wielkim finale turnieju WTA z wiceliderką rankingu WTA Aryną Sabalenką. Mecz obu tenisistek był kapitalnym spektaklem pełnym zwrotów akcji, lecz niestety górą była w nim ostatecznie Białorusinka, która tym samym zrewanżowała się Polce za porażkę w decydującym spotkaniu w Stuttgarcie. - Mam wielki szacunek do Igi Świątek. Jest świetną zawodniczką. To, czego dokonała w minionym sezonie i co wciąż robi, bardzo mnie motywuje do rozwoju, ciężkiej pracy i walki. Wiem, że starcia z nią są zawsze ciężkie. Są to przy tym świetne mecze. Nasze spotkania w tym roku są inne niż w poprzednich sezonach. Bardzo się poprawiłam i bardzo chcę z nią wygrywać, ponieważ jest tak genialną zawodniczką. Zwłaszcza na mączce jest niesamowita. Cieszę się, że jestem w stanie z nią walczyć, a nawet wygrywać. Ludzie nie nudzą się wiec, oglądając nasze mecze - stwierdziła podczas pomeczowej konferencji prasowej Aryna Sabalenka, wybuchając śmiechem pod koniec swojej wypowiedzi. Po finałowym starciu w Madrycie pojawiły się głosy mówiące o tym, że niezwykle wyczerpująca dla Igi Świątek rywalizacja w Hiszpanii - niektóre mecze naszej tenisistki kończyły się po północy - wpłynie na jej najbliższe plany startowe i skłoni ją do rezygnacji z występu w turnieju WTA w Rzymie. Turniej WTA w Rzymie. Iga Świątek poznała pierwsze rywalki Iga Świątek na razie nie podjęła jednak tak radykalnej decyzji i wzięła udział w niedzielnym losowaniu drabinki, która będzie obowiązywała podczas zawodów we Włoszech. Liderka światowego rankingu rozpocznie rywalizację od drugiej rundy, w której zmierzy się z 599. w rankingu WTA Rosjanką Anastasiją Pawluczenkową lub 83. w światowym zestawieniu reprezentantką gospodarzy - Sarą Errani. W przypadku awansu w kolejnym starciu Iga Świątek zagra z Łesią Curenko lub Eliną Switoliną. W drodze do finału na drodze Polki mogą stanąć między innymi: Maria Sakkari, Ons Jabeur czy Barbora Krejcikova. Aryna Sabalenka może trafić na 21-latkę dopiero w wielkim finale.