Iga Świątek w niedzielę przypieczętowała zwycięstwo w czwartym turnieju z rzędu - WTA Porsche w Stuttgarcie. Niezmiennie trzyma za nią kciuki jej pierwszy trener Artur Szostaczko, który przez cztery lata uczył ją tenisowego abecadła na kortach Warszawianki. Artur Szostaczko w młodości był 17. juniorem na świecie. Tenisa nauczył się w Legnicy, pod okiem Bogdana Maruniaka. Zawodowo grał w tenisa przez 15 lat w Niemczech, po powrocie skąd zajął się trenowanie tenisowego narybku w Warszawiance. Szostaczko: W meczu Igi z Samsonową przegrałbym niemałe pieniądze - W półfinale przegrałbym niemałe pieniądze. Sądziłem, że pokonanie Samsonowej będzie formalnością, tymczasem udało się niemal psim swędem. W trzecim secie, przy stanie gemów 5-5 Rosjanka miała dwie wystawki, ale je zepsuła i tak miało być. Nie wiem czy Iga była w tym meczu podmęczona, ale na nogach pracowała słabiej, wślizgów prawie wcale nie robiła. Będąc na miejscu wiedziałbym, w czym był problem, a tak mogę tylko obserwować, zastanawiać się i podziwiać - powiedział Interii. Jak doszło do cudownego odrodzenia Polki, która mając niespełna 24 godziny na odpoczynek w finale zniosła z kortu Arynę Sabalenkę, pokonując ją 6-2, 6-2? Artur Szostaczko uważa, że tajemnica finałowej wygranej tkwiła w mentalnej przewadze Polki. Jako junior sam grał na poziomie światowym, więc wie, jak wielkie znaczenie ma psychika. - Wystarczyło obserwować Sabalenkę wychodzącą na kort. Mowa ciała sporo znaczyła. Po niedawnej przegranej z Igą, w ćwierćfinale w Dosze 2-6, 3-6 ona nie wierzyła, że może wygrać z naszą zawodniczką. Według mnie Białorusinka była przestraszona. Na dodatek Iga zaskoczyła ją bardzo dobrym rozpoczęciem meczu i wtedy już całkiem "mental" siada - ocenia trener. Posłużył się też analogią z męskiego tenisa. - Tak samo jest, gdy chłopaki wychodzą na mecz z Rafą Nadalem. Wiedzą, że czeka ich ciężki mecz, przez co są zmęczeni już przed pierwszą piłką - porównuje Szostaczko. - Cztery wygrane turnieje Igi z rzędu wyszły fenomenalnie i cieszymy się tego - nie kryje pierwszy trener Świątek. Świątek liderką WTA. Szostaczko: Podchodzę do tego z dystansem Iga jest liderką listy WTA i nad drugą Paulą Badosą ma ponad 2.1 tys. pkt przewagi. Czy zanosi się na długie panowanie Polki w rankingu? - Ja z dystansem do tego podchodzę. Wiemy, jak nieoczekiwanie skończyło się panowanie Ashleigh Barty, która miała również ponad dwa tysiące punktów przewagi. Gdyby nie zrezygnowała, to długo byłaby jeszcze liderką. Zachowała się jednak bardzo dobrze - miała takie prawo i poprosiła o skreślenie w rankingu - przypomina Szostaczko. Jak przystało na szkoleniowca, pan Artur nadal patrzy na warsztat tenisowy swej byłej podopiecznej. Szostaczko: To Iga Świątek powinna poprawić Jak przystało na osobę, która żyje tenisem od dekad, fachowiec nie mógł sobie odmówić retrospekcji. - Poziom dzisiejszy damskiego tenisa nie jest taki jak w czasach Agnieszki Radwańskiej. Rozmawiałem o tym niedawno z jej mężem Dawidem Celtem. Proszę sobie przypomnieć czołówkę światową w okresie Agnieszki: nie tylko siostry Williams, ale też: Kerber, Wozniacki, Kvitova, Na Li, Kuzniecowa, Szarapowa, Azarenka, Ivanović, Janković, Pawljuczenkowa i wiele innych słynnych nazwisk. Dzisiaj młodzież, którą trenuję nie za bardzo wie, kto jest numerem "trzy" lub "cztery" na świecie. W czołówce wszystko się zmienia i ciężko za tym nadążyć. Nie ujmując nic Idze, ma taką przewagę jak Barty nad resztą dwa miesiące temu. Jeżeli nic jej się nie stanie, nie złapie kontuzji, to jej królowanie będzie trwało - ma nadzieję Artur Szostaczko. Szostaczko: Byle nie zajechali Igi Świątek Ma świadomość, że Igę Świątek czeka maraton turniejów, więc tym bardziej istotne jest ustalenie właściwych priorytetów. - Wszyscy oczekujemy, że Iga wygra najbliższego Rolanda Garrosa, dlatego ważne jest, aby odpowiednio dawkować jej obciążenia meczowe, by jej nie zajechać - przestrzega. Dlatego chwali decyzję sztabu Igi, który doradził jej rezygnację ze startu w turnieju WTA w Charlestone, który nastąpił tuż po Miami. - To był słuszny wybór. Ewentualny start w Charlestone wiązał się ze zmianą nawierzchni na specyficzną, zieloną mączkę. Tym bardziej, że Iga miała w perspektywie, zaledwie tydzień później występ na twardej nawierzchni w hali, podczas meczu Fed Cupu w Radomiu. Dlatego wcześniejszy powrót do Polski z USA był jak najbardziej dobrą decyzją - nie ma wątpliwości trener Szostaczko. Iga Świątek udała się prosto do Madrytu. Na ile odmienił ją Tomasz Wiktorowski? Teraz sztab liderki WTA również robi wszystko, by nie szafować siłami. Po wczorajszym triumfie w Stuttgarcie Iga nie wróci do Polski, tylko od razu uda się do Madrytu, gdzie już w najbliższy czwartek rozpocznie się turniej z rangi WTA 1000. Zapytaliśmy trenera Szostaczki, na ile ostatnie sukcesy Igi są zasługą Tomasza Wiktorowskiego? Znany z długoletniej współpracy z Agnieszką Radwańską fachowiec przejął Świątek w grudniu, gdy należała już do światowej czołówki i miała na koncie wygrany turniej wielkoszlemowy, ale droga do światowego szczytu wydawała się nadal daleką. Sama Iga nie kryje, że Wiktorowski nauczył ją dominować na korcie. - Nie chciałbym mówić źle o Tomaszu czy piać zachwytów na jego temat. Na pewno szkoda mi poprzedniego trenera Igi Piotra Sierzputowskiego. Zabrakło mu zaledwie kilku miesięcy, by pod jego kierunkiem Iga została numerem "jeden" - podkreśla Artur Szostaczko. - W tenisie pracę wykonuje się długimi miesiącami. Trudno o efekty po dwóch tygodniach. Z drugiej strony, trudno wykluczyć wpływ Tomka. Jest starszy, bardziej doświadczony, więc może niekoniecznie treningi, ale jego sama postawa wpłynęła na Igę w taki sposób, że udało się ją wyciszyć, uspokoić na korcie - uważa. - Widzę też wyraźnie, że wróciły jej radość i dynamika. Pamiętajmy też, że mogły zbawczo zadziałać czynniki zewnętrzne. Być może w życiu prywatnym czy rodzinnym poszło coś ważnego w dobrym kierunku i to Igę odblokowało - dywaguje jej pierwszy trener. - Nowa miotał potrafi pozamiatać, ale najgorsze jest, gdy wszystko tej osobie od razu się przypisuje. Często w piłce popełnia się ten błąd, że nowemu trenerowi wieszamy medale za poprawę wyników, a później wracają stare demony - porównuje Szostaczko. Szostaczko o Darii Abramowicz: Nikt z topu, poza Igą, nie wozi psychologa na turnieje Ważną osobą w sztabie Świątek jest jej psycholog Daria Abramowicz. Na ostatni turniej do Stuttgartu Iga udała się jednak bez Darii Abramowicz i bez Tomasza Wiktorowskiego. Towarzyszył jej za to tata - Tomasz Świątek i trener przygotowania fizycznego, a także odnowy biologicznej - Maciej Ryszczuk. - Faktycznie, w Stuttgarcie nie było pani psycholog, ona została w domu. Za to pokazał się tata. Nie wiem, jakie panują układy w sztabie. Być może podczas turniejów w Europie Iga chciała tacie sprawić frajdę i dlatego to on jej towarzyszy - zastanawia się trener Szostaczko. Co się dzieje z trenerem Igi Świątek? Oto nowe doniesienia! Szostaczko: Tak się zaczęły treningi z Igą Świątek Artur Szostaczko, zanim zaczął pracować z Igą Świątek, trenował jej starszą siostrę Agatę. - Tomasz Świątek przywoził na korty Warszawianki obie córki. Igusia miała wtedy pięć lat. W momencie, gdy trenowałem Agatę, ona brała rakietę i potrafiła przez niemal godzinę odbijać piłką o ścianę - wspomina. - To był ewenement! Dzieci w jej wieku nudziły się po 15-20 minutach, a ona miała zapał do tego. Wytrzymywała godzinę bez problemu, po drugie, grała po przekątnej, żeby biegać jeszcze więcej. Po tym dostrzegłem w niej ogromny talent i zaproponowałem ojcu, żeby młodsza córka też zaczęła trenować. Tak też się stało. Od tego momentu Agatę z Igą trenowałem razem, grały jedna po drugiej - opowiada szkoleniowiec Warszawianki. W tamtym czasie z obiektu Warszawianki korzystały: Marta Domachowska, Alicja Rosolska, Klaudia Jans i Karolina Kosińska. - Znaliśmy się z tymi dziewczynami i na moją prośbę wychodziły na kort, by pograć z Igą na małe kara. To dodawało dziewczynce motywacji - zaznacza trener, który uczył Świątek tenisa przez cztery lata, dopóki nie ukończyła 10 lat.