Na początku tego roku Świątek została felietonistką BBC. Jej poprzednia publikacja miała miejsce przy okazji Australian Open, a przez te kilka miesięcy wiele zmieniło się w tenisowym świecie, jak i życiu samej tenisistki. Przybliżyć ten proces postanowiła nam sama zainteresowana. - To było szalone kilka miesięcy, mój świat w zasadzie wywrócił się do góry nogami. Te wszystkie wygrane turnieje były wręcz przekroczeniem celów, jakie postawiłam sobie na początku roku. Zmieniła się też moja pozycja w tenisowym świecie, teraz to ja jestem numerem jeden i tą, którą każda z pozostałych zawodniczek szczególnie chce pokonać - pisze 20-latka. Tenis. Iga Świątek o szalonych ostatnich miesiącach swojego życia Polka przybliża też, jak w praktyce wygląda życie osoby, która właśnie została liderką światowego rankingu i obiektywnie jest uznawana za najlepszą na świecie obecnie w swoim fachu. Świątek przyznaje, że najbardziej odczuła to na zainteresowaniu swoją osobą już poza kortem. - W Polsce ciężko znaleźć miejsce, w którym nie byłabym rozpoznawalna, więc jeśli spotykam się z przyjaciółmi, to tylko w moim bądź ich domu. Nie mam z tym problemu, ale kiedy jestem poza krajem mogę być bardziej incognito i to też jest dobre. Bardzo lubię, kiedy idę na spacer czy plażę i ludzie podchodzą i gratulują, wyrażając w ten sposób szacunek. To bardzo miłe - obrazuje tenisistka. Teraz przed Igą szansa na drugi w karierze tytuł wielkoszlemowy, po tym zdobytym niespełna dwa lata temu, właśnie w Paryżu. Przystępuje do niego z niesamowitą serią 28 wygranych meczów z rzędu. - Kiedy byłam młodsza, to nigdy nie sądziłam, że będę w stanie osiągnąć choć zbliżoną serię. Jestem bardzo dumna z siebie i całej stwojej drużyny. Wiem, że każda seria kiedyś musi się skończyć, kompletnie się tym jednak nie przejmuję - przyznaje. Więcej pewności siebie Świątek porównuje również siebie z dzisiaj i z tamtego turnieju. Jej zdaniem dzisiejsza Iga Świątek jest dużo pewniejsza siebie i ma więcej wiary w swoje umiejętności. - Tamten turniej był dla mnie przełomem, szczególnie pod kątem mentalnym. Nie martwię się już ewentualnym niepowodzeniem, nie rozmyślam godzinami czy wygram, czy przegram. Dlatego mi się udało - dodaje. 20-latka podkreśla także, jak ważną rolę w jej rozwoju odgrywa jej psycholożka, Daria Abramowicz. - To jedyna psycholożka w całym tourze. Bez jej pomocy nie byłabym w stanie znaleźć tej powtarzalności. Jestem osobą, która chce szybko przeć do przodu i takich osób potrzebuje wokół mnie. Daria jest jedną z nich i dlatego jest to takie pomocne - tłumaczy. Polka uchyliła także kulisy świętowania niedawnego zwycięstwa w Rzymie, po którym pozwoliła sobie na swój ulubiony deser - tiramisu. - Mamy jedną restaurację blisko Watykanu, do której wracamy co roku. Kelner już nas zna i tym razem przyniósł mi kwiaty w ramach gratulacji, to był bardzo kochany gest. To jest właśnie mój typ świętowania sukcesów, nie jestem typem imprezowiczki. Mam nadzieję, że te wszystkie kalorie nie zaszkodzą mojej formie w czasie Roland Garros - kończy żartobliwie liderka światowego rankingu. Pierwszy mecz Igi Świątek na French Open już w poniedziałem 23 maja. Rywalką naszej zawodniczki będzie Ukrainka, Łesia Curenko. Relacja tekstowa na żywo na sport.interia.pl.