Polka od 2020 roku zagrała w dziesięciu finałach tenisowych turniejów WTA. Pierwszym był Roland-Garros w Paryżu, który wygrała 6:4, 6:1. Jak tylko docierała do finału, to pewnie wygrywała w dwóch setach. Jeden tie break w dziesięciu finałach Po kolei to były w 2021 roku turnieje w Adelajdzie (6-2, 6-2) i Rzymie (6-0, 6-0). W 2022 roku triumfowała już w siedmiu imprezach: Doha (6-2, 6-0), Indian Wells (6-4, 6-1), Miami (6-4, 6-0), Stuttgart (6-2, 6-2), ponownie Rzym (6-2, 6-2), French Open (6-1, 6-3) i US Open (6-2, 7-6). Jak widać po wynikach kłopoty miała tylko w sobotnim meczu z Ons Jabeur. To jedyny finałowy pojedynek, w którym rozgrywała tie-break. Jeden mecz wygrała bez straty gema, a cztery sety do zera. W sumie straciła tylko 40 gemow. Wydaje się, że dla Świątek finały są po prostu jak ulubione deser - do schrupania z przyjemnością. Świątek jak Kerber i Williams Do tej pory Polka przegrała tylko raz decydujący mecz. W 2019 roku nie była jednak jeszcze nawet tenisistką pierwszej setki rankingu WTA. Wtedy w Lugano uległa w finale Polonie Hercog 3-6, 6-3, 3-6. Polka w tym sezonie wygrała drugi turniej wielkoszlemowy. Taka sytuacja w kobiecym tenisie nie zdarzyła się od 2016 roku. Wtedy Angelique Kerber triumfowała w Australian Open i US Open. Wyrównała też osiągnięcie Lindsay Devenport, która trzy wielkoszlemowe finały wygrała bez straty seta. Świątek zwyciężyła w US Open jako numer 1 światowego rankingu pierwszy raz od 2014 roku. Wtedy na kortach Flushing Meadows triumfowała Serena Williams. Siedem wygranych turniejów w tym roku, w tym dwa wielkoszlemowe sprawią, że pozycja Światek nr 1 w rankingu WTA będzie niezagrożona. Polka uzbierała w nim 10365 punktów, rakiety nr 2 - Jabeur i nr 3 - Anett Kontaveit razem będą miały ich prawie tysiąc mniej.