"Coś wisiało w powietrzu" - mówią eksperci, kiedy opinia publiczna zdążyła się już oswoić z decyzją Igi Świątek. Ale w pierwszej chwili to był niemały wstrząs. Tomasz Wiktorowski nie jest już członkiem sztabu pierwszej rakiety świata. "Z uwagi na tę istotną dla mnie zmianę, daję sobie najbliższe tygodnie na rozpoczęcie współpracy z nowym trenerem. Toczą się już pierwsze rozmowy z trenerami z zagranicy, bo czuję, że jestem gotowa na kolejny krok w mojej karierze. Dam znać, gdy podejmę decyzję" - to końcowy fragment oświadczenia Świątek. Pełną treść komunikatu liderki światowego rankingu znajdziesz TUTAJ. Szokujący komunikat Świątek z rana to nie koniec. Kolejne wieści o Polce Jan Tomaszewski przestrzega Igę Świątek. I patrzy w stronę Darii Abramowicz W oświadczeniu Iga podkreśliła świadomość wagi kroku, na jaki się decyduje. Podziękowała również Wiktorowskiemu za jego wkład w jej sukcesy na korcie. Zadbała o to, by nie postawić szkoleniowca w złym świetle. Co teraz z jej karierą? Na pewno wybór nowego trenera. Potem batalia o zachowanie miejsca na szczycie tenisiowej hierarchii. - Jestem całym sobą za Igą - deklaruje z entuzjazmem Jan Tomaszewski w rozmowie z "Super Expressem". - Ona stała się już nie dziewczynką do odbijania piłki, ale pierwszą damą światowego tenisa. Uważam, że to jest dobra decyzja, która pozwoli jej utrzymać się bardzo długo na szczycie. Bohater z Wembley od razu spieszy jednak z przestrogą: - Iga za dużo gra, musi stopniować swoje występy, bo nie jest automatem. Akurat ta część jego wypowiedzi dobrze koresponduje z ostatnią aktywnością raszynianki. Krótko po pożegnaniu Wiktorowskiego okazało się, że najlepszej polskiej tenisistki nie zobaczymy w kolejnym turnieju. Opuściła już imprezy w Seulu i Pekinie, gdzie miała bronić tytułu. Nie będzie jej również w Wuhan. Trwają tymczasem spekulacje na temat powodów rozłamu w sztabie Świątek i ewentualnej winy takiego stanu rzeczy. Część mediów wskazuje na Darię Abramowicz, psycholożkę Igi. To ona ma rzekomo nadmierny wpływ na karierę 23-letniej zawodniczki. - W 100 procentach się zgadzam, coś tutaj nie gra - mówi Tomaszewski - Pan Kazimierz (Górski - przyp. red.) ciągle nam powtarzał: porażki są wliczone w sukces, tylko z tych porażek trzeba wyciągać wnioski. Iga ostatnio była naładowana i przegrywała. Raz się zdarza, bo to inna nawierzchnia itp. Natomiast jeśli się to powtarza, to coś tu nie gra. I to jest wspólna wina. Świątek na pewno pozostanie numerem jeden do turnieju WTA Finals. Czy również do końca roku? Każda odpowiedź na to pytanie wydaje się dzisiaj ryzykowna.