Iga Świątek swoją przygodę z Miami Open zakończyła na 1/8 finału, niespodziewanie przegrywając z Jekatieriną Aleksandrową 4:6, 2:6. Porażka oznacza nie tylko pożegnanie z turniejem, lecz również z marzeniem o sięgnięciu po prestiżowe Sunshine Double (triumf w dwóch imprezach z rzędu: i w Miami, i wcześniej w Indian Wells). Polka była rozczarowana tym, w jaki sposób poszło jej na Florydzie. Przyznawała to wprost. "Jestem zawiedziona, bo myślałam, że tutaj, w Miami, będę grała lepiej. Lecz [Aleksandrowa - przyp. red.] rozegrała niesamowity mecz i na pewno była dzisiaj lepsza. Trudno było czytać jej serwis. Poczułam się trochę spięta, kiedy nie mogłam dobrze returnować" - powiedziała Iga na konferencji prasowej. Przegrana Świątek sprowokowała próby analiz i zrozumienia sytuacji. Według ekspertów liderka rankingu WTA w pojedynku z Rosjanką wydawała się wyraźnie "rozregulowana". "Zaskoczyła mnie Aleksandrowa: nie spodziewałem się, że będzie w stanie zagrać cały mecz na tak wysokim poziomie i tak dobrze returnować. Czapki z głów. Zaskoczyła mnie też Iga, bo zagrała drugi mecz zdecydowanie poniżej swojego poziomu. Widać, że szybsze korty w Miami jej nie leżały. Widać, że odczuwała trudy ostatnich tygodni" - pisał Żelisław Żyżyński. Fachowym okiem na porażkę swojej podopiecznej spojrzał Tomasz Wiktorowski. Eksperci Canal+Sport, którzy byli na miejscu i z bliska obserwowali mecz Świątek - Aleksandrowa, ujawniają, co powiedział trener. Świątek odpadła z Miami, a tu nagła wiadomość ws. Polki. Jest oficjalne potwierdzenie Dlaczego Iga Świątek przegrała w turnieju w Miami? "Spóźnione reakcje już w kolejnym meczu" Bartosz Ignacik zauważył, że w Indian Wells Iga Świątek "prezentowała się wybornie", a w Miami wydarzyło się coś zaskakującego. "Spodziewaliśmy się pewnych kłopotów, ale nie takich spóźnionych reakcji już w kolejnym meczu. Mogliśmy przewidzieć, że ta poprawa dyspozycji z dnia na dzień nie będzie realna, jest zbyt mało czasu na zmiany. Późno skończyła grę, musiała wrócić już następnego dnia" - mówił w studiu Canal+Sport. Z kolei Joanna Sakowicz-Kostecka zaznaczyła, że w meczu z Rosjanką Iga "starała się przyspieszyć". Nawiązując do słów Ignaciaka, uchyliła również rąbka tajemnicy na temat tego, jak na boiskową sytuację zareagował Tomasz Wiktorowski. "Nie można mieć pretensji, że obóz nie reagował. Tomasz Wiktorowski w pewnym momencie powiedział: 'Co mamy zrobić, jak ona do wszystkiego jest spóźniona?'. To było widać" - zrelacjonowała. Trener najlepiej zna swoją zawodniczkę, współpracują ze sobą właściwie codziennie od lat, więc można założyć, że bezbłędnie ocenił prawdziwą, główną przyczynę przegranej. I właśnie w tym, co zdiagnozował Wiktorowski - czyli w spóźnionej grze i reakcji - można dopatrywać się rozwiązania. Ale to nie wszystko. Do tego dochodzi zmęczenie. Sakowicz-Kostecka odniosła się również do błędów popełnianych na korcie, a raczej do kwestii ich korekty. Jej zdaniem te serwisowe i w ustawieniu "można skorygować podczas godzinnego treningu". Inaczej ma się sprawa z elementami technicznymi. "Czasami, gdy skupiamy się na jednym elemencie, pomijamy kolejne. Od tego jest trener, by o tym przypominać. Takie kwestie jak timing i reakcja, to nie jest coś, co możemy poprawić w ciągu jednego dnia" - podsumowała. Płyną następne wieści o Świątek. Oto skutek sensacyjnej porażki. Kiedy znów zobaczymy ją na korcie?