Iga Świątek już od kilku tygodni pozostaje poza grą. Polka ostatni raz na korcie pojawiła się na samym początku września tego roku, gdy mierzyła się z Jessicą Pegulą w ćwierćfinale turnieju rangi Wielkiego Szlema, a więc US Open. Niestety jednak nasza gwiazda nie będzie tego starcia wspominała zbyt dobrze. Przegrała bowiem, nie wygrywając nawet seta. Jak się okazało, tamta porażka była początkiem zmian, które zaordynowała aktualna druga tenisistka świata. Nie takie rzeczy Iga robiła. Jasny przekaz Polki przed WTA Finals. Pozostaje mała niewiadoma Na początku października Świątek ogłosiła bowiem, że kończy swoją współpracę z trenerem Tomaszem Wiktorowskim. Wspólnie przez blisko trzy lata ten duet wspierany przez Darię Abramowicz, Tomasza Moczka i Macieja Ryszczuka sięgnął praktycznie tenisowych szczytów. Teraz jednak Polka zdecydowała, że jej kolejnym szkoleniowcem będzie trener spoza polskiego grona. Ostatecznie 17 października raszynianka poinformowała, że od tamtego dnia za jej szkolenie odpowiadać będzie Belg Wim Fissette. Korty w Arabii Saudyjskiej szybkie. Złe wieści dla Świątek Ten zespół ma przed sobą teraz bardzo jasny cel, a tym jest obronienie tytułu podczas WTA Finals. W ubiegłym roku nasza gwiazda sięgnęła po ten cenny puchar, który nazywany jest często nieoficjalnymi mistrzostwami świata w tenisa. Wówczas warunki w Cancun były bardzo trudne, pogoda sprawiała organizatorom wiele problemów, przez co sam finał między Igą Świątek i Jessicą Pegulą nie odbył się w zaplanowanym terminie, a poszczególne mecze regularnie były przekładane. WTA Finals jest tylko elementem wielkiego planu Arabii. "Chce wybić z rąk argument" Wówczas jednak sam kort bardzo sprzyjał temu, co lubi Świątek, był on bowiem wolny. W przypadku tegorocznych WTA Finals w Arabii Saudyjskiej nawierzchnia jest zdecydowanie szybsza. - W tym papierku od organizatorów napisano, że jest to medium-fast (średnio-szybka przyp. red.). Iga wczoraj powiedziała, że jest szybsza niż ta, którą mamy w Indian Wells i Miami, ale wolniejsza od tej na US Open. Podsumowując, to nie są perfekcyjne warunki dla Igi - powiedział Bartosz Ignacik na antenie Canal + Sport. - Ta nawierzchnia na pewno nie jest skrojona pod Igę. Zdecydowanie bardziej preferuje styl Aryny Sabalenki czy Jeleny Rybakiny, ale patrząc na treningi Igi, nie odniosłam wrażenia, jakoby Idze to przeszkadzało - skwitowała Joanna Sakowicz-Kostecka. O tym, jak faktycznie jest, przekonamy się już w niedzielę 3 listopada. Wówczas bowiem Polka zmierzy się w swoim pierwszym spotkaniu z Barborą Krejcikovą. Relacja tekstowa na żywo na Sport.Interia.pl.