Choć w tym roku Iga Świątek nie dołożyła do pokaźnej kolekcji trofeów pucharu za wygraną w Wimbledonie, i tak może mówić o sukcesie. Postawiła następny krok ku realizacji celu i w londyńskim turnieju dotarła do najdalszego etapu w swojej karierze. W tym roku po raz pierwszy zagrała aż w ćwierćfinale imprezy. Co prawda musiała uznać wyższość Eliny Switoliny, ale Anglię mogła opuszczać z uśmiechem na ustach. Po wszystkim tenisistka przyznała, że zebrała cenną lekcję. Nowe doświadczenia mogą zaprocentować w przyszłości, co zasygnalizowała na konferencji prasowej. "Niewątpliwie poprawiłam swoją grę na tej nawierzchni, dwa ostatnie mecze dały mi bardzo dużo" - stwierdziła. Po zawodach wyjechała na krótkie wakacje. Na dłuższy odpoczynek jeszcze przyjdzie czas, na razie musi przygotować się do następnego turnieju. A ten zbliża się wielkimi krokami. Już niebawem rozpocznie zmagania w BNP Paribas Warsaw Open. Jej pierwszy mecz zaplanowano na wtorek 25 lipca na godzinę 17.30. Turniej w Polsce ma niską rangę (WTA 250). Jednak to nie tym Iga kierowała się przy podjęciu decyzji o udziale. Sprawę komentował jej ojciec w rozmowie z Interią Sport. "Iga nie robi uników. Gra w tym turnieju tylko dlatego, bo z jednej strony ja jestem współorganizatorem, ale z drugiej - chce się pokazać. Chce zrobić z tego występu przedstawienie, żeby ludzie przyszli i bawili się. Nie będzie żadnego kunktatorstwa" - tłumaczył Tomasz Świątek przed dwoma tygodniami. Teraz raz jeszcze zabiera głos i wypowiada się na temat dwóch nieobecnych w zawodach. Miała zatrzymać Igę Świątek, a tu taka decyzja. Triumfatorka Wimbledonu wypada z gry Tomasz Świątek szczerze o turnieju w Warszawie. "Polska publiczność jest złakniona takiej interakcji na żywo" Ostateczna decyzja zapadła - Magdalena Fręch i Magda Linette nie wezmą udziału w "Poland Open". To może być duże rozczarowanie nie tylko dla organizatorów imprezy, ale przede wszystkim dla polskich kibiców, którzy nieczęsto mają okazję oglądać "u siebie" najlepsze tenisistki w akcji. "Takie turnieje są ważne. Od początku wychodziliśmy z założenia, że chcemy organizować tę imprezę dla dziewczyn z Polski. Dlatego jestem bardzo zaskoczony, że na występ w nim nie zdecydowały się Magda Linette oraz Magdalena Fręch. Byłoby wtedy dużo ciekawiej, bo polska publiczność jest złakniona takiej interakcji na żywo. Oglądanie ich poczynań w telewizji nie oddaje tego, co dzieje się na żywo" - mówi Tomasz Świątek dla TVP Sport. Sygnalizuje, że organizacja takiego turnieju ma trzy główne cele. Po pierwsze, chodzi o danie radości kibicom. Po drugie, ma to być " trampolina dla polskich zawodniczek, aby miały możliwość odbicia się w rankingu". A po trzecie, wydarzenie ma za zadanie pomóc w promocji tenisa w Polsce. "Zainteresowanie tenisem w naszym kraju wzrosło. Dostaję sygnały, że coraz więcej dzieci trenuje w klubach, co może być pokłosiem tego, że mamy najlepszą tenisistkę świata. Uważam, że to jest piękne. Może za kilka lat dorobimy się następnej Radwańskiej czy Świątek. Taki sam jest zamysł organizacji turnieju. Chcemy promować tenis" - podsumowuje. Tajemnicza zapowiedź Igi Świątek po ataku Sabalenki. Tego nie było w planach