22-letnia Iga Świątek w wielkim stylu rozpoczęła kolejny rok z pozycji liderki ranking WTA, który w minionych miesiącach straciła tylko na krótki czas, gdy zdetronizowała ją Aryna Sabalenka. Odpowiedź naszej gwiazdy była kapitana, już po zaledwie ośmiu tygodniach wróciła na miejsce zarezerwowane dla zawodniczki o jej klasie - nie tylko tej stricte sportowej, związanej z umiejętnościami tenisowymi, ale także świetnym radzeniem sobie z presją oraz umiejętnością wychodzenia z niełatwych sytuacji. To wszystko sprawia, że mamy do czynienia z zawodniczką kompletną. Klątwa chorążego zagrożeniem dla Igi Świątek? "Ja bym się na to nie zdecydował" W poniedziałek, w najnowszym zestawieniu WTA, przewaga podopiecznej trenera Tomasza Wiktorowskiego nad najgroźniejszą rywalką z Białorusi wzrosła do 975 punktów, a przewaga nad trzecią Jeleną Rybakiną jest wręcz kosmiczna. Polka jest jednak piekielnie ambitna i nawet wtedy, gdy z pozoru powinna szukać pozytywów, pokazuje, jak bardzo przeżywa każde niepowodzenie. Dokładnie taki obraz, bardzo wzruszający, mogliśmy obserwować po reprezentacyjnym finale United Cup, w którym nasza gwiazda w parze z Hubertem Hurkaczem ulegli Niemcom 1:2. O losach batalii decydowało starcie mikstowe, które "Biało-Czerwoni" przegrali z parą Laura Siegemund i Alexander Zverev 4:6, 7:5, 4-10. Po tym rozstrzygnięciu zawodniczka z Raszyna zalała się łzami. Jako żywo wielu kibicom wrócił przed oczy obraz z poprzednich igrzysk olimpijskich w Tokio po porażce z Paulą Badosą już w 2. rundzie turnieju. Iga najpierw płakała przy korcie, okryta ręcznikiem, a chwilę później odeszła od wszystkich i w samotności usiadła nieopodal kortu, pozostając przez jakiś czas tylko ze swoimi myślami. Igrzyska wiążą się z olbrzymią presją, gigantycznymi oczekiwaniami, a każde potknięcie powoduje, że na kolejną szansę do rehabilitacji potrzeba czekać kilka lat (tradycyjnie cztery, lecz pandemia koronawirusa zaburzyła tę rutynę). Specyfika olimpiady to także wioska olimpijska, gdzie obecność licznych gwiazd nie na każdego wpływa optymalnie, a także uroczyste wydarzenia, takie jak ceremonia otwarcia widowiska, podczas której defiluje każda z reprezentacji prowadzona przez chorążego. Sama uroczystość odbędzie się dla Igi w szczególnym dniu, bo właśnie 26 lipca urodziny obchodzi jej tata, Tomasz Świątek. Przy okazji, w rozmowie z "Przeglądem Sportowym", rodzic gwiazdy sięgnął pamięcią do przykrego dla córki wydarzenia z Tokio, które także miało miejsce 26 lipca, a tym samym wyjawił, co wywołało tak emocjonalną reakcję w Japonii. Tomasz Świątek przestrzega ws. córki: Uparliśmy się z kolegami z osady, aby... A propos otwarcia, w rozmowie pojawił się także temat chorążego, który w naszym sporcie niestety najczęściej od razu kojarzy się z klątwą. Nawet wybitni sportowcy, gdy chwytali na flagę, później najczęściej nie byli w stanie osiągnąć sukcesu, do jakiego byli przymierzani. W tej sprawie, w kontekście córki, Tomasz Świątek prezentuje jednoznaczną opinię zapytany, co się zdarzy, jeśli Iga zostanie wybrana na chorążego naszej reprezentacji i poproszona o to, by niosła biało-czerwoną flagę. Rodzic najlepszej tenisistki świata wydaje się być jednak spokojny, że córce przy ewentualnym podejmowaniu tej decyzji nie stanie się krzywda. - Na pewno Iga w Paryżu wybierze najlepsze możliwe rozwiązanie. Ma przy sobie doświadczonego trenera Tomasza Wiktorowskiego, ma Darię Abramowicz, która też ma doświadczenie i duży wpływ na to, co dzieje się u Igi. Ma też Macieja Ryszczuka, który w cieniu wykonuje świetną robotę w obszarze przygotowania fizycznego. Taki zespół może jej pomóc w każdej sytuacji - wyrokuje ojciec Igi Świątek.