Iga Świątek ma na koncie cztery wygrane turnieje wielkoszlemowe i zdaje się być wprost stworzona do gry w tenisa. Po ostatnim triumfie we French Open obroniła fotel liderki rankingu WTA. Według trenera Ricka Macciego, który ma na swoim koncie współpracę z siostrami Wiliams i Marią Szarapową, obecnie nie ma zawodniczki, która mogłaby zagrozić panowaniu Polki. Wróży długą kompletną dominację. Ale kariera Świątek na korcie wcale nie była taka oczywista. A przynajmniej nie od początku. Wspomina o tym ojciec tenisistki w tekście dla WP SportowychFaktów. Opisuje, że bardzo chciał, aby jego córki - Iga i Agata - trenowały jakiś sport, ale początkowo postawili na pływanie. Dziewczyny uczęszczały na zajęcia na raszyńskim basenie, lecz musiały zrezygnować z powodów zdrowotnych. "Pojawiały się zapalenia uszu, gardła i trzeba było zaniechać tego sportu. Laryngolożka stwierdziła, że jak nie przestaniemy trenować pływania, to może się skończyć głuchotą. Umiejętności dziewczynom zostały, choć spektakularnych wyników nie było. Pływały ponad pół roku czy niecały rok, a potem trzeba było zrezygnować" - zdradza Tomasz Świątek. Jak zatem wyglądają prawdziwe kulisy drogi do sukcesu Igi? To podróż pełna nie tylko chwil radości, lecz także wyrzeczeń i trudów. Trener Igi Świątek Tomasz Wiktorowski ogłasza. Zapadła kluczowa decyzja Tomasz Świątek szczerze o początkach kariery córki: "Dość trudny czas" Okazuje się, że na pomysł, by córki zaczęły treningi tenisa, wpadł właśnie Tomasz Świątek. Chciał, by dziewczyny spróbowały sportu indywidualnego, w którym samemu odpowiada się za sukcesy i porażki. "Trochę miałem marzenie o posiadaniu dwóch zawodniczek w domu. Tak jak to funkcjonowało w przypadku sióstr Williams czy Radwańskich. To nie było jednak najważniejsze w wychowywaniu moich córek. Sport był środkiem do nauki wytrwałości, dyscypliny, ale też zabawą, elementem dbania o zdrowie" - deklaruje ojciec Agaty i Igi w materiale dla WP SportowychFaktów. Co ciekawe, większą motywację do treningów na korcie wykazywała starsza z sióstr. Pewnie także z racji wieku. Młodsza obserwowała ją, starała się naśladować. Ale po kilku latach okazało się, że to właśnie Iga "ma dryg do tenisa". Ojciec szybko zauważył, że nie tylko góruje nad swoimi rówieśniczkami, ale także świetnie radzi sobie w sportowych pojedynkach ze starszymi od siebie dziewczynkami. Sygnalizuje, że połączenie szkoły i regularnych treningów do najłatwiejszych nie należało. Zwłaszcza, że sport uprawiały obie córki. Ale rodzina znalazła na to sposób. Australijczycy popisali się kreatywnością. Tak pogratulowali Idze Świątek Wielkie pieniądze w świecie tenisa. Tomasz Świątek: "Wtedy wkręcamy się w spiralę wydatków" Tomasz Świątek podkreśla, że absolutnie nie zmuszał Igi do treningów na korcie. Ale miał pewien sposób na momenty kryzysu. "Były sytuacje, że trening nie wychodził, coś się nie układało. Iga mówiła, że rezygnuje z zajęć. Wtedy używałem małego podstępu. Tego samego dnia nie rozmawiałem z nią o tenisie, a następnego znów zabierałem na zajęcia. Mówiłem, że teraz będzie dobrze, na nowo wciągałem w temat" - zdradza w WP SportowychFaktach. Odbywał rozmowy z rodzicami innych dzieci trenujących tenis, ale miał nieco inne podejście niż oni. Podczas gdy większość rezygnowało z zajęć, gdy maluchy nie chciały więcej na nie uczęszczać, obrał odmienną taktykę. "Uważam, że dziecko w wieku pięciu czy dziesięciu lat nie do końca wie, czego chce. Podobają im się różne rzeczy - wiadomo - ale to rodzice decydują o tym, w którym kierunku na tym etapie życia się rozwijają. (...) Nie wiedziałem, czy Iga lub Agata mają stuprocentowe predyspozycje do tenisa, ale zauważałem, że idzie im nieźle. I to mi wystarczyło. Potrzebowały też jedynie małych zachęt, motywacji. Chciałem im pokazać wiele aktywności, a jednocześnie zachęcić do wytrwałości" - wyjaśnia. Nie ukrywa, że dość szybko pojawiły się problemy polegające na braku odpowiedniej i wystarczającej bazy treningowej w Polsce. Trzeba z własnej kieszeni płacić za kort i za trenera. Poświęcił nie tylko dużo czasu, ale i pieniędzy. Ogólne wydatki mogą przerazić. Zwłaszcza, gdy dołożymy do nich finansowanie wyjazdów poza granice kraju. Natomiast o konkretnych sumach Tomasz Świątek nie chce mówić, by - jak deklaruje - nie "odstraszyć od tenisa". On sam korzystał z pomocy znajomych i sponsorów. Było to z ich strony działanie charytatywne. Na koniec przyznaje, że Iga "prześcignęła jego wyobrażenia", jeśli idzie o osiągane dziś sukcesy i ich tempo. "Nie wiem dokładnie, co będzie dalej. Zawsze uciekałem przed wróżeniem. To nic nie daje, a nie potrzebuję świecić wiedzą czy zdolnością przewidywania. Chcę, aby córce dopisywało zdrowie i sprawność fizyczna i żeby cieszyła się swoim życiem i grą w tenisa. Potrafi grać, poradzi sobie. Liczę, że po drodze zrobi parę dobrych wyników. A już wpisała się w historię polskiego i światowego tenisa, i nie musi nikomu nic udowadniać" - podsumowuje. Niesłychane kulisy triumfu Igi Świątek. Trener Polki ujawnia. Dopiero teraz prawda wyszła na jaw