Od początku tego roku Iga Świątek weszła na bardzo wysoki poziom intensywności. Sezon rozpoczęła turniejem w Adelajdzie, grała coraz lepiej, aż przyszły zmagania w Katarze, gdzie odbył się pierwszy w ciągu roku turniej WTA 1000, a Polka odniosła wielkie zwycięstwo. Następnie były zwycięstwa w Indian Wells i Miami Open, które sprawiły, że Świątek jako pierwsza Polka w historii została liderką rankingu WTA. Pomogła jej w tym decyzja Ash Barty, dotychczasowej numer 1, która postanowiła zakończyć karierę. Tomasz Świątek: Boimy się, żeby to się źle nie skończyło Iga Świątek się nie zatrzymywała, triumfowała nadal i śrubowała rekord wygranych meczów z rzędu, który osiągnął spektakularną liczbę 37 zwycięstw. CZYTAJ TEŻ: Mistrzyni Polski wskazała problem po meczu z Igą Świątek. Dosadnym słowem Teraz, przed kolejnymi intensywnymi tygodniami, Świątek wróciła do gry turniejem w Warszawie, który jest dla niej szczególny. Przed własną publicznością Iga mierzy w końcowy triumf, a mecz pierwszej rundy z Magdaleną Fręch pokazał, że jej forma znów wspaniale zwyżkuje. Zawodniczka ma wokół siebie fachowców, ale to nigdy nie wyklucza urazów, choćby natury przeciążeniowych, z którymi zmaga się wielu tuzów sportu. I właśnie na takie niebezpieczeństwo w rozmowie z "Faktem" zwraca uwagę Tomasz Świątek. - Niech skończy sezon bez kontuzji. Teraz przestrzeni na odpoczynek jest niewiele, a Iga musi mieć czas na regenerację. Tego jest tak mało, że boimy się, aby nie przegrzać systemu i żeby to się źle nie skończyło. Wiemy, że treningi są ciężkie. Wszystko po to, by być w formie na kolejne turnieje - stwierdził ojciec najlepszej rakiety świata w rozmowie z "Faktem".