W sobotę kort centralny w Rzymie nosił barwy biało-czerwone. Najpierw Iga Świątek pokonała Julię Putincewą, a następnie Hubert Hurkacz nie dał szans żywej legendzie tenisa, Rafaelowi Nadalowi. Chociaż oba zdarzenia w teorii powinny przyciągnąć rzeszę fanów, ostatecznie frekwencje znacznie się od siebie różniły. Rzym kocha Nadala Rafael Nadal powoli żegna się z profesjonalnym tenisem. Na początku maja świat obiegły wzruszające sceny, podczas których jeden z najlepszych zawodników w historii po raz ostatni wystąpił na korcie w Madrycie. Nie minęły dwa tygodnie, gdy Hiszpan musiał pożegnać się z włoskimi kibicami. A ci kochają go całym sercem. 37-latek podczas swojej kariery aż dziesięć razy triumfował w turnieju w Rzymie. Gdy nadarzyła się okazja, fani z Wiecznego Miasta tłumnie zebrali się na korcie centralnym, by w komplecie oddać hołd legendzie. Ponad 10 tysięcy widzów obserwowało, jak Hubert Hurkacz rozbija przeciwnika w dwóch setach (6:1, 6:3), który tym samym zanotował swój ostatni występ w stolicy Włoch. Świątek i Putincewa nie wzbudziły takiego zainteresowania Bezpośrednio przed pojedynkiem polsko-hiszpańskim kort należał do kobiet. Tam pierwsza rakieta świata, Iga Świątek, mierzyła się z inną uznaną marką - Julią Putincewą. Reprezentantka Kazachstanu sprawiła nieco problemów raszyniance, ale ta ostatecznie również zdołała wygrać w dwóch setach (6:3, 6:4). Jak się jednak okazało, wielkie nazwisko i wysoki poziom rywalizacji sportowej to nie wszystko. Kibice i eksperci zwrócili uwagę na wymowne obrazki z telewizji podczas trzeciego gema. Każdy zainteresowany pojedynkiem fan powinien już wówczas zasiąść na trybunach, ale z tych wiały ogromne "dziury". Na pierwszy rzut oka widać było, że frekwencja nie dopisała. Stan rzeczy zmienił się dopiero bliżej końca pojedynku, gdy widzowie pojawili się już na trybunach, głównie w oczekiwaniu na zbliżający się rychło mecz Hurkacza z Nadalem. Oczywiście, taki stan rzeczy spowodowany jest częściowo uwielbieniem dla Hiszpana, ale nie tylko. Jego rywalizacja z Novakiem Djokoviciem i Rogerem Federerem doprowadziła do eskalacji zainteresowania męskimi rozgrywkami. Choć w WTA zachwyca Iga, a i jej rywalki z czołówki rankingu również stoją na wysokim poziomie, kobiecy tenis wciąż musi jeszcze "gonić" za swoim odpowiednikiem należącym do mężczyzn. Do ciekawej obserwacji doszedł też Maciej Trąbski z Przeglądu Sportowego. Oboje Polaków wróci do rywalizacji w Rzymie już w poniedziałek. Hurkacza czeka starcie z Tomasem Martinem Etcheverrym (28. w rankingu ATP), zaś Świątek zmierzy się z Angelique Kerber (331. w rankingu WTA).