Aryna Sabalenka jest królową Wuhanu - stolicy prowincji Hubei w Chinach. Wygrała u dwie edycje turnieju WTA w 2018 i 2019 roku, jeszcze przed wybuchem pandemii. A teraz, gdy wielki tenis wrócił do tego miasta, kolejną. Kilka razy wychodziła z różnych opresji, także w finale miała pewne turbulencje. Pokonała jednak faworytkę gospodarzy Qinwen Zheng pokonała 6:3, 5:7, 6:3. Ten triumf Białorusinki sprawił, że w rankingu WTA, który oficjalnie zostanie opublikowany w poniedziałek, jej strata do prowadzącej Igi Świątek stopnieje do zaledwie 69 punktów. Iga ma w dorobku 9785 punktów, Sabalenka już 9716. Ponieważ obie zgłosiły się jeszcze tylko do WTA Finals w Rijadzie, to tam powinny rozstrzygnąć się losy tytułu dla tej najlepszej w całym sezonie. Tyle że zanim jeszcze zawodniczki rozpoczną rywalizację w Arabii Saudyjskiej, stracą punkty za ubiegłoroczny finał w Cancun. I tu sytuacja 23-letniej Polki zaczyna wygląda dużo gorzej. Ogromna przewaga Aryny Sabalenki nad Igą Świątek, został jeden turniej. Jest i drobne pocieszenie Świątek rok temu wygrała w Meksyku wszystkie mecze - trzy w fazie grupowej, później półfinał z Sabalenką, wreszcie finał z Jessicą Pegulą. Przed tamtym turniejem traciła do rywalki 630 punktów, czyli również bardzo dużo. Obowiązywały stare zasady: po 250 punktów za triumf w meczu grupowym, po 125 za... porażkę. A później bonusy za awans do finału i triumf w nim. Iga wywalczyła więc aż 1500 punktów, Sabalenka - "tylko" 625. Teraz je stracą, a dokładniej - 28 października. I stąd Białorusinka będzie miała aż o 806 więcej od Polki. Gdyby obowiązywały stare zasady punktacji, tenisistce w Mińska za zachowania "jedynki" wystarczyłyby trzy zwycięstwa w fazie grupowej - dające 750 punktów. Tyle że WTA zmieniła zasady punktacji - zrobiła tak, jak to wygląda w ATP Finals. A tu nie ma punktów za przegrane mecze, jest po 200 za wygrany mecz w fazie grupowej, a później 400 za awans do finału i 500 za końcowy triumf. I to jest dobra informacja dla Igi Świątek. Koniec z punktowaniem porażek w WTA Finals. Sam awans do półfinału Sabalence może nie wystarczyć Samo wygranie trzech spotkań w grupie, jeśli trzy wygra też Świątek, nie wystarczy bowiem Białorusince do zachowania pozycji liderki, jeśli później przegra półfinał. W takiej sytuacji Sabalenka nie zagra jednak z naszą tenisistką w półfinale, Iga będzie musiała liczyć na "pomoc" którejś z rywalek. A gdyby Iga wyszła do półfinału z drugiego miejsca w grupie z bilansem 2-1 i tam wpadła na niepokonaną Sabalenkę? To, niestety, za mało - nawet jeśli Polka wygra półfinał i finał. Rozwiązań jest więc sporo, obie nie muszą wcale wygrywać wszystkie w fazie grupowej, niewykluczone, że którejś w półfinale w ogóle zabraknie. Jedno nie ulega jednak wątpliwości, to Sabalenka ma autostradę do tego, by spełnić swoje marzenie. I zostać - pierwszy raz w karierze - najlepszą tenisistką świata w całym sezonie.