Od 11 listopada, gdy pojawiła się aktualizacja kobiecego rankingu po rozgrywkach WTA Finals, oglądaliśmy status quo na pierwszych dwóch pozycjach zestawienia. Na prowadzeniu widniała Aryna Sabalenka z dorobkiem 9416 pkt, a na drugiej lokacie znajdowała się Iga Świątek, mająca 8370 "oczek". Ta sytuacja nie uległa zmianie przez cztery tygodnie. Aż do dzisiaj, gdy włodarze rozgrywek wprowadzili korekty po decyzjach ITIA związanych z zawieszeniem raszynianki. Zmiany wyszły na niekorzyść 23-latki, bowiem jej strata do Białorusinki wzrosła. W tym momencie Iga ma 8295 pkt, a więc o 75 mniej niż podczas poprzednich aktualizacji. To oznacza, że dystans do Aryny zwiększył się do 1121 "oczek". Skąd takie roszady? Za moment to wytłumaczymy. Najpierw przybliżmy sobie jeszcze raz całą sytuację dotyczącą zawieszenia naszej reprezentantki. Zawieszenie nie było jedyną karą dla Igi Świątek. Oto inne konsekwencje 12 września Świątek została tymczasowo zawieszona z powodu wykrycia u niej śladowych ilości substancji o nazwie trimetazydyna. Znalazła się ona w próbce z dnia 12 sierpnia, czyli wykonanej tuż przed rozpoczęciem turnieju WTA 1000 w Cincinnati. Polka udowodniła, że substancja dostała się do jej organizmu poprzez lek z melatoniną, który okazał się zanieczyszczony. Międzynarodowa Agencja ds. Integralności Tenisa (ITIA) przyjęła argumentację czterokrotnej triumfatorki Roland Garros i stwierdziła brak istotnej winy lub zaniedbania po stronie Igi. W związku z tym naszej tenisistce przyznano jedynie symboliczne, miesięczne zawieszenie. Odbyła je w dwóch partiach. Pierwsza z nich trwała od 12 września do 4 października - czyli do dnia, gdy została odwieszona przez przewodniczącego niezależnego trybunału i dzięki temu mogła wystąpić w WTA Finals oraz rozgrywkach BJK Cup. Druga część miała już miejsce od dnia wydania ostatecznej decyzji ws. Igi, czyli 27 listopada, aż do 4 grudnia do północy. W tym momencie raszynianka nie jest już zawieszona i będzie mogła normalnie rozpocząć sezon 2025. Oprócz kary zawieszenia, w komunikacie ITIA można było przeczytać, że Świątek straci nagrodę finansową 158 944 dolarów (ok. 650 tys. złotych) za turniej w Cincinnati, przed którym wykryto niedozwoloną substancję. W kuluarach mówiło się jednak także o zabraniu punktów za zmagania w stanie Ohio. W miniony poniedziałek, gdy pojawiła się pierwsza aktualizacja rankingu po wydaniu decyzji ws. Igi, nie odjęto żadnej zdobyczy raszyniance i wydawało się, że ostatecznie Polce zostanie zabrana jedynie premia finansowa. Teraz sytuacja uległa jednak zmianie. Dopiero w zestawieniu z 9 grudnia Świątek straciła 390 "oczek" za rywalizację w Cincinnati. Zasady WTA skomplikowały sytuację. To dlatego Iga Świątek straciła tylko 75, a nie 390 pkt Dlaczego zatem 23-latce zabrano ostatecznie "tylko" 75 pkt? Tutaj wchodzą do gry zasady WTA. Gdy zestawi się najnowszy ranking z tym sprzed tygodnia, można zauważyć, że Idze liczy się 18 turniejów, a wówczas - aż 21. Prawdopodobnie zabrano jej "zera", jakie otrzymała za brak udziału w turniejach WTA 500 w Seulu, WTA 1000 w Pekinie i WTA 1000 w Wuhan, gdyż była zawieszona i nie mogła w nich zagrać. To umożliwiło przywrócenie jej do rankingu 120 pkt za WTA 1000 w Miami i 195 "oczek" za WTA 500 w Stuttgarcie, które wypadły przed rozpoczęciem WTA Finals za przymusowe "zera" związane z brakiem wystarczającej liczby rozegranych turniejów rangi "500". Za Miami i Stuttgart dorzucono 23-latce zatem 315 pkt. W związku z tym, że zabrano równocześnie 390 "oczek" za Cincinnati, łącznie dało to bilans -75 pkt w najnowszym zestawieniu i powiększenie straty do Aryny Sabalenki do 1121 "oczek". Sprawa dotycząca zawieszenia Igi uruchomiła kilka procedur, które sumarycznie spowodowały, że Polka wyszła na minus. W styczniu będzie miała jednak okazję, by zbliżyć się, a może nawet wyprzedzić Białorusinkę. To dlatego, że podczas Australian Open liderka ma do obrony aż 2000 pkt, a raszynianka - tylko 130. Szykuje się zatem pasjonujący początek nowego sezonu w kobiecych rozgrywkach.