Aż 59 dni przyszło nam czekać kolejny na mecz Igi Świątek. Wszelkie obawy i wątpliwości dotyczące formy polskiej tenisistki były więc uzasadnione, zwłaszcza że w międzyczasie postanowiła przecież zmienić szkoleniowca. Po trzyletniej współpracy Tomasz Wiktorowski opuścił sztab 23-latki, a jego miejsce zajął znany belgijski szkoleniowiec - Wim Fissette. Pierwszy mecz w roli jego podopiecznej był dla Igi Świątek niezwykle trudny. A było to spotkanie z Barborą Krejcikovą otwierające rywalizację w Grupie Pomarańczowej na turnieju WTA Finals w - Rijadzie. Niedzielna potyczka rozpoczęła się dla Polki fatalnie, bo od utraty serwisu już w pierwszym gemie. To przełamanie pozwoliło ostatecznie wygrać reprezentantce Czech pierwszego seta 6:4. Początek drugiej partii zwiastował, że może ona zakończyć się szybkim zwycięstwem Barbory Krejcikovej, która prowadziła już 3:0. Wtedy jednak Iga Świątek odzyskała rezon i po czterech kolejnych gemach prowadziła już 4:3. A później poszła za ciosem, wygrywając całą partię 7:5, a tym samym przedłużyła spotkanie o kolejny, rozstrzygający set. I na korcie zrobiło się niezwykle ciekawie. WTA Finals. Iga Świątek zabrała głos po zwycięstwie. Wspomniała o rzeczach, które ją zabolały W decydującej partii Iga Świątek radziła sobie koncertowo. Szybko wywalczyła sobie sporą przewagę, wygrywając później 6:2. Dzięki temu może cieszyć się z udanego startu w turnieju WTA Finals. Jak przyznała, nie była w stanie stwierdzić dokładnie, co pozwoliło jej odrobić straty w trakcie drugiego seta. - Nie wiem. Starałam się robić to, co zwykle, by bardziej kontrolować piłkę. Bo odlatywała ona jak szalona z mojej rakiety. To nie zdarzało się na treningach. Wiedziałam, że mam los meczu w swoich rękach. Musiałam to odnaleźć, a to było ciężko. Trudno było zachować cierpliwość. Ale na koniec nie myślałam o wyniku i próbowałam grać po swojemu - przyznała Polka. Tenis. Niebywała wpadka, kuriozalne sceny. Rywalka aż przeprosiła Arynę Sabalenkę. Niemożliwe Później Iga Świątek stanęła także przed kamerą Canal+ Sport, opisując, jak z jej perspektywy wyglądało niedzielne spotkanie. Wspomniała przy tym o rzeczach, które ostatnio ją zabolały, nie precyzując jednak dokładnie, co miała na myśli. A na sam koniec polska tenisistka wspomniała krótko o dotychczasowej współpracy z nowym trenerem - Wimem Fissete. - Na razie sam pozwolił mi rozwiązać moje problemy. I to było super. Wiadomo, że ciężko było coś taktycznie zmienić, gdy na początku nie mogła w ogóle podstawowych rzeczy zagrać w kort. Skupił się więc na tym, by mnie w tym wesprzeć. Skłonić do tego, bym się nie poddawała, choć było już 0:3 z drugim secie - powiedziała Iga Świątek.