Iga Świątek przystępowała do meczu z Cori "Coco" Gauff uskrzydlona zwycięstwem 7:6(3), 6:0 w pierwszym meczu WTA Finals z Czeszką Marketą Vondrousovą. Przed starciem z reprezentantką Stanów Zjednoczonych statystyki zdecydowanie przemawiały na korzyść naszej tenisistki, która wygrała osiem z dziewięciu dotychczasowych meczów z 19-latką. Ta jednak miała nadzieję, że uda jej się przeciwstawić wiceliderce światowego rankingu. Pomimo słów Amerykanki szybko stało się jasne, że tym razem Iga Świątek jeszcze poprawi swój bilans. Polka weszła w mecz niczym burza, która ma zamiar zmieść rywalkę z kortu. I w efekcie wygrała pierwszego seta 6:0, potrzebując na to zaledwie 28 minut. Mocny apel Igi Świątek, a tu takie sceny. Fatalny widok tuż przed meczem Polki WTA Finals. Niewiarygodny wyczyn Igi Świątek, Cori "Coco" Gauff zmiażdżona w pierwszym secie Jak wyliczyli statystycy OptaAce, była to 22 partia w tym sezonie, wygrana przez Igę Świątek bez straty choćby jednego gema. Tym samym 22-latka... wyrównała swoje własne osiągnięcie sprzed roku. To wręcz kosmiczny wyczyn. 22-latka na każdym kroku udowadnia, że "bajgle" - jak w tenisowym slangu nazywa się sety wygrane do zera - to w jej przypadku specjalność zakładu. Warto odnotować, że choć Iga Świątek przyjechała do meksykańskiego Cancun jako wiceliderka, może zakończyć turniej WTA Finals jako najlepsza tenisistka w światowym rankingu. Co musi się wydarzyć, by spełnił się taki scenariusz? Sytuację Polki dokładnie przeanalizowaliśmy TUTAJ - kliknij! W nocy z wtorku na środę czasu polskiego dość zaskakującej porażki doznała wielka rywalka Igi Świątek - Aryna Sabalenka, która przegrała 4:6, 3:6 z inną Amerykanką - Jessicą Pegulą. - Ten kort jest niczym skóra. Tak naprawdę nigdy nie wiesz, co się stanie, a odbicie jest na nim niezwykle niskie. Uważam, że Jessica Pegula znacznie lepiej odnajduje się w takich warunkach, co pokazała w trakcie meczu - żaliła się Białorusinka po zakończeniu spotkania.