Iga Świątek wyciągnęła najwyraźniej wnioski ze swojego pierwszego meczu na turnieju WTA Finals - w którym pokonała czeską tenisistkę Marketę Vondrousovą - i tym razem w starcie z Cori "Coco" Gauff weszła niczym torpeda, wygrywając pierwszego seta 6:0. W drugim Amerykanka sprawiła jej już sporo problemów, lecz nasza zawodniczka i tak była górą, wygrywając 7:5. Po zakończeniu spotkania, podczas rozmowy przeprowadzonej na korcie Iga Świątek przyznała, że ze względu na waleczny charakter swojej rywalki, mimo gładkiej przeprawy w pierwszym secie cały czas musiała zachowywać czujność. Niewiarygodny wyczyn, Iga Świątek zachwyca. Kosmiczne osiągnięcie Polki WTA Finals. Iga Świątek pokonała Coco Gauff, Polka wspomniała o "zdradliwych warunkach" Mówiąc o zdradliwych warunkach, Iga Świątek miała na myśli przede wszystkim wiatr, który w czwartek w Cancun chwilami wiał z ogromną prędkością. - Nie ma na to sposobu. Nie możesz przewidzieć tego, co się stanie i w którą stronę zawieje wiatr. Jeśli jest się na pustkowiu, a dookoła kortu nie ma trybun, podmuchy idą raczej w jedną stronę. Ale tutaj wirują. Nie jest to łatwe, ale nie ma co za dużo o tym myśleć. Trzeba się skupić i dostosować - dodała Iga Świątek słowem uzupełnienia. A na koniec podziękowała polskim fanom, którzy pojawili się na trybunach i wspierali ją niemal przez cały mecz, wywołując przy tym spore poruszenie wokół kortu. Wypowiedziała także krótkie "dziękuję" w języku polskim, chcąc odwdzięczyć się swoim fanom za doping i samą obecność na jej meczu.