Nie ulega wątpliwości, że spotkanie Igi Świątek z Aryną Sabalenką nosi wszelkie znamiona "hitowego". Mogło mieć ono realny wpływ na to, która z tenisistek zakończy bieżący rok w roli liderki światowego rankingu. Okazało się jednak, że pogoda spłatała potężnego figla organizatorom, którzy byli zmuszeni przerwać mecz i przełożyć go na inny termin. Półfinał w Cancun był szczególnie istotny dla 22-letniej Polki, która chciałby wrócić na tron WTA. By taki scenariusz miał okazję się zmaterializować, druga rakieta globu musiałaby pokonać liderującą Arynę Sabalenkę i w finale rozprawić się z Jessicą Pegulą, która wcześniej sensacyjnie wyeliminowała faworyzowaną rodaczkę, Coco Gauff. Choć początkowo mecz udało się rozpocząć bez najmniejszych przeszkód, to im dalej w las, tym było znacznie gorzej. W czwartym gemie, przy serwisie Sabalenki organizatorzy podjęli jedyną słuszną decyzję i przerwali mecz. Wówczas na tablicy wyników widniał rezultat 2:1 (30-30) dla Świątek. Iga Świątek tuż po meczu wysłała wiadomość do Huberta Hurkacza. Krótko i dosadnie Początkowo wszystkim wydawało się, że będzie to zaledwie krótka przerwa, ponieważ tenisistki nie opuściły areny. Niestety, ale około godz. 2:15 czasu polskiego nad Cancun pojawił się mocniejszy deszcz i czołowe zawodniczki były zmuszone opuścić obiekt. Ostatecznie, cztery niedokończone starcia zostały przeniesione na niedzielę. Niepokojące wieści przed meczem Świątek. Organizatorzy mają problem Pierwszym meczem w terminarzu gier zaplanowanym na 18:30 czasu polskiego, będzie starcie Coco Gauff i Jessicy Peguli z duetem Laura Siegemund, Wiera Zwonariowa. Przystąpią one do rywalizacji wraz z początkiem drugiego seta. Jako drugie na kort wyjdą Gabriela Dąbrowski i Erin Routliffe, by zmierzyć się z parą Nicole Melichar-Martinez i Ellen Perez. Natychmiast po tym spotkaniu ma rozpocząć się trzecie z deblowych spotkań, w którym zwyciężczyni z pierwszego meczu zagrają ze Storm Hunter i Elise Mertens. Co za absurd. Tak nie da się grać. Ta sytuacja to symbol turnieju w Cancun Dopiero gdy zakończy się ta rywalizacja, zostanie wznowiony półfinał z udziałem Igi Świątek oraz Aryny Sabalenki. Pierwsze prognozy WTA wskazywały okolice godziny 22:00 / 22:30, jednak jak przekazał Bartosz Ignacik z Canal+, wiele wskazuje na to, że spotkanie "na szczycie" lekko się opóźni. Bardziej realną godziną meczu jest 23:00 lub 00:00 naszego czasu. Warto podkreślić, że stawką hitowego meczu będzie awans do wielkiego finału. W nim na swoją rywalkę czeka już piąta rakieta świata, Jessica Pegula, która rozprawiła się z młodszą rodaczką, Coco Gauff. Ostatnie spotkanie zostało zaplanowane na poniedziałek 6 listopada. Jego dokładna godzina nie jest jednak jeszcze znana. Warto podkreślić, że w oficjalnym planie na niedzielę nie pojawia się żadna wzmianka o rozgraniu żadnego z meczu finałów. W praktyce oznacza to, że tegoroczny turniej WTA Finals przedłuży się do poniedziałku.