Iga Świątek nie obroniła wywalczonego przed rokiem trofeum US Open. Nie awansowała do ćwierćfinału, ulegając wcześniej Jelenie Ostapenko 6:3, 3:6, 1:6. Niestety, wiąże się to z poważniejszymi konsekwencjami niż "tylko" pożegnanie się z nowojorskim Wielkim Szlemem. Jako że Aryna Sabalenka grała dalej, a nawet dotarła do finału (w którym ostatecznie przegrała z Coco Gauff), to Białorusinka będzie nową liderką rankingu WTA. Po spotkaniu z Ostapenko Polka nie kryła zaskoczenia. Nie potrafiła do końca wyjaśnić, co wydarzyło się na korcie. Nie umiała zresztą wejść w swój zwyczajowy rytm. Zdaniem pierwszego trenera Igi, Artura Szostaczko, być może to sygnał do zmian. Te mogłoby objąć... sztab szkoleniowy tenisistki. Czy po długich miesiącach spokoju i stabilizacji szykują się modyfikacje? A nawet małe rewolucje? Bolesna szpilka w sztab Igi Świątek po US Open. Te słowa dają do myślenia Nowy trener w sztabie szkoleniowym Igi Świątek? "To byłoby bardzo dobre rozwiązanie" Artur Szostaczko przekonuje, że dobrym pomysłem mogłoby być dołączenie do teamu Świątek jeszcze jednej osoby. Ta dopełniłaby pracy Tomasza Wiktorowskiego, Macieja Ryszczuka i Darii Abramowicz, którzy z Igą współpracują od dłuższego czasu. "To byłoby bardzo dobre rozwiązanie, które zresztą praktykuje Novak Djoković, współpracuje z moim dobrym kolegą Goranem Inaniseviciem. Robili to też Rafael Nadal, czy Roger Federer. Zawsze dobierali sobie jeszcze jedną osobę do teamu, aby spojrzała na ich grę w inny sposób" - tłumaczy trener dla portalu Sportowy24. Postuluje też, by Tomasz Wiktorowski wyciągnął wnioski z dyspozycji swojej podopiecznej. I to nie tylko tej z US Open, ale prezentowanej w dłuższym okresie. Niewykluczone, że zmiany w sztabie okażą się konieczne, jeśli Polka chciałaby wrócić na szczyt rankingu WTA. Po poniedziałkowej aktualizacji będzie tracić do Aryny Sabalenki 1071 punktów. To sporo, ale to także nie jest dystans nie do nadrobienia. Na pewno Iga różnicy nie zniweluje w najbliższym czasie. I to nawet, jeśli wygrałaby w turniejach w Guadalajarze i Tokio, a Białorusinka nie zagrałaby w tym czasie w żadnych zawodach. A to przez wzgląd na zasady, jakimi rządzi się formułowanie klasyfikacji. Iga Świątek zalała się łzami, a potem ogłosiła coś takiego. Teraz wszystko się potwierdza. "Wygrasz"