Iga Świątek pożegnała się z turniejem rangi WTA 1000 w Dubaju. W Zjednoczonych Emiratach Arabskich pokonała Sloane Stephens, Elinę Switolinę i Qinwen Zheng, ale zatrzymała się na półfinale, przegrywając z Rosjanką Anną Kalinską 4:6, 4:6. W pierwszym secie nasza rodaczka prowadziła 4:2, ale kluczowe dla wyniku meczu okazały się przełamania na 4:5 oraz w drugiej partii na 3:5. Rywalizacja potrwała godzinę i 42 minuty. Po meczu raszynianka przyznała, że jedną z przyczyn jej słabszej dyspozycji było nawarstwiające się zmęczenie. Przypomnijmy, że w zeszłym tygodniu grała inny "tysięcznik", a mianowicie Qatar Open, które wygrała trzeci raz z rzędu. - Czułam, że nie mam dość siły, by dać z siebie więcej. Czułam przez to, że mam mało kontroli. Normalnie jak powiem sobie, co robić, to mogę to zrobić, dzisiaj byłam zmęczona - powiedziała. Kwalifikantka wygrała z liderką rankingu. Pierwsza taka sytuacja od 1506 dni Jej przegrana ma w statystycznym kontekście w pewnym stopniu wymiar historyczny. Od 9 stycznia 2020 roku nie zdarzyło się, by którakolwiek z liderek światowego rankingu przegrała z kwalifikantką w danym turnieju. Poprzedni raz taka wpadka zdarzyła się Ashleigh Barty w imprezie rangi WTA 500 w Brisbane. Australijka w drugiej rundzie przegrała z Jennifer Brady 6:4, 6:7(4). Amerykanka odpadła w kolejnym meczu (ćwierćfinale) po starciu z Petrą Kvitovą. Od meczu Barty z Brady do piątku minęło - jak wyliczyła OptaAce, zajmująca się statystykami tenisowymi - dokładnie 1506 dni. Od tamtego czasu światowe jedynki wygrały 21 kolejnych konfrontacji z kwalifikantkami. Aż do teraz. Kalinska obecnie jest 40. w światowym zestawieniu. W Dubaju przeszła przez dwumeczowe kwalifikacje (wygrała najpierw z Rebeką Masarową, a następnie z Kamilą Rachimową), a w drabince głównej przed meczem ze Świątek wyeliminowała Storm Hunter, Cristinę Bucsę, Jelenę Ostapenko i Coco Gauff. Ten zestaw tenisitek zostawionych w pokonanym polu musi budzić szacunek. W siedmiu meczach w ZEA straciła tylko jednego seta. O tytuł zagra przeciwko Włoszce z polskimi korzeniami Jasmine Paolini.