Przed niedzielnym półfinałem Iga Świątek miała niezwykle korzystny bilans bezpośrednich starć z Aryną Sabalenką. Wygrała bowiem aż osiem z jedenastu dotychczasowych spotkań z Białorusinką. Ale ta wykorzystała to, że twarda nawierzchnia kortu w Cincinnati była jej sprzymierzeńcem i zdołała ograć liderkę rankingu WTA. Aryna Sabalenka już w pierwszym secie pokazała, że będzie tego dnia niezwykle groźna dla Igi Świątek, która chwilami była wręcz bezradna wobec świetnej gry rywalki. W efekcie przegrała 3:6. Tenis. Co za walka Igi Świątek. Aryna Sabalenka nie mogła uwierzyć W drugim secie Aryna Sabalenka także zdołała szybko wypracować sobie przewagę. I to dość znaczącą. W pewnym momencie trzecia rakieta świata - która po zakończeniu turnieju w Cincinnati awansuje na fotel wiceliderki rankingu - prowadziła już 5:1, a Iga Świątek znalazła się pod ścianą. W siódmym gemie wiele wskazywało na to, że Aryna Sabalenka zdoła ostatecznie przechylić szalę na swoją korzyść. Polka broniła się jednak w niewiarygodny sposób i obroniła aż siedem piłek meczowych, przedłużając całe spotkanie. W ósmym gemie Białorusinka miała dwie kolejne okazje do zamknięcia meczu. Ale nasza tenisistka znów zdołała się wyratować, doprowadzając do stanu 5:3. Aryna Sabalenka zdawała się nie wierzyć w to, co widzi. Po jednej z przegranych wymian tylko bezradnie rozłożyła ręce, wykonując przy okazji wymowny grymas twarzy. A w jej grze pojawił się element stresu. Niestety, nie uratował on Igi Świątek, która ostatecznie przegrała także drugiego seta 6:3. Po spotkaniu rywalka pochwaliła Polkę za jej postawę i walkę do upadłego na korcie.