To był mecz, który upłynął pod znakiem zwrotów akcji. W pierwszym secie Iga Świątek dość szybko wywalczyła sobie sporą przewagę i dzięki przełamaniu w czwartym gemie prowadziła już w pewnym momencie 4:1. Później jednak niespodziewanie... przegrała pięć kolejnych gemów, a tym samym całą partię. W drugiej jednak pokazała swoją niebywałą siłę, ogrywając Beatriz Haddad Maię 6:0. Decydujący set także został zdominowany przez liderkę rankingu WTA, która oddała Brazylijce tylko dwa gemy, meldując się tym samym w półfinale turnieju WTA 1000 w Madrycie. By powtórzyć ubiegłoroczne osiągnięcie z kortów w stolicy Hiszpanii - awans do wielkiego finału, wówczas górą była w nim Aryna Sabalenka - Iga Świątek będzie musiała pokonać w najbliższym spotkaniu zwyciężczynię meczu Madison Keys - Ons Jabeur. Świątek grała mecz, a tu nadeszły takie wieści dla Polki. Wszystko już jasne WTA Madryt. Iga Świątek w półfinale, Polka wprost o problemach w pierwszym secie Po wygranym meczu Iga Świątek stanęła przed kamerą stacji Canal+ Sport i wyznała wprost, z jakimi problemami mierzyła się w pierwszym secie. Po triumfie nad Beatriz Haddad Maią Iga Świątek może pochwalić się świetnym bilansem starć z leworęcznymi zawodniczkami. Polka wygrała 21 z 23 takich pojedynków. Skąd taka skuteczność? - Nie wiem. Nigdy nie koncentrowałam się na tym czy lubię, czy nie lubię grać z leworęcznymi przeciwniczkami. Brałam to jako dodatkowe wyzwanie. Faktycznie, te niektóre mecze były wymagające. Każda piłka się liczyła. Czasami traci się te pierwsze gemy przez to, że trzeba dostosować się do serwisu. Ale trenuję sporo z leworęcznym partnerem do sparingów w Warszawie - odpowiedziała polska tenisistka. Następnie Iga Świątek pochwaliła się swoimi planami na środę, która w teorii jest dla niej dniem wolnym. - Już miałam jeden dzień wolny, więc wątpię, że przydarzy mi się drugi na tym turnieju. Na pewno przyjedziemy tutaj i potrenujemy. Mimo wszystko trzeba pozostać w rytmie pracy. Ale może będzie okazja, żeby zrobić coś wyjątkowego - przyznała.