Historia Igi Świątek i Aryny Sabalenki liczy sobie 14 starć wspólnych, jednak ze statystyk oficjalnych trzeba odjąć dwa spotkania rozegrane w ramach towarzyskiego turnieju World Tennis League. Licząc więc "head to head" obu zawodniczek, trzeba więc wziąć pod uwagę 12 konfrontacji. Ani jedna z nich nie odbyła się na trawie, miało miejsce dokładnie po 6 zarówno na twardej nawierzchni jak i na kortach ziemnych. Całościowy bilans jest korzystny dla naszej rodaczki - 8:4. Na "hardzie" jest remis 3:3, a na mączce 5:1 prowadzi raszynianka. Korty ziemne są jej ulubionymi, więc to zawsze dobry prognostyk przed czwartkowym półfinałem Rolanda Garrosa. Ich rywalizacja bezpośrednia zaczęła się w listopadzie 2021 r., kiedy w grupowym meczu WTA Finals w Guadalajarze Białorusinka odwróciła losy rywalizacji i wygrała w trzech setach. Co jednak ciekawe, ani jedna, ani druga nie awansowała do półfinałów, znalazły się za plecami Marii Sakkari i Pauli Badosy. W kolejnym sezonie spotykały się pięciokrotnie. Wtedy aż cztery kolejne pojedynki padły łupem Świątek, a aż trzy bez straty ani jednej partii. "Saba" była bezradna w ćwierćfinale w Dausze, finale w Stuttgarcie i półfinale w Rzymie. To słowo to nie przesada, bo w żadnym z setów nie wyszła poza zdobycie trzech gemów. Wielkoszlemowe starcia Świątek - Sabalenka. US Open 2022 i Roland Garros 2025 Nie odbiła się także w półfinale US Open 2022, choć prowadziła po pierwszej partii. Nasza rodaczka była w stanie dokonać "remontady", miało to miejsce dokładnie w nocy z 8 na 9 września 2022 roku, pierwsza piłka została rozegrana o godzinie 2:50 polskiego czasu, a ostatnia o 5:03. Jeśli uznamy to już za datę 09.09, to od wtedy do nadchodzącego półfinału Rolanda Garrosa 2025 minie dokładnie 1000 dni. Przez ten czas obie panie ani razu nie spotkały się już na Szlemie, co jest wręcz niesamowite. W 2023 r. walczyły ze sobą trzy razy. Najpierw Świątek podtrzymała dominację w Stuttgarcie, następnie Białorusinka wreszcie przerwała niemoc na mączce i pokonała Polkę w Madrycie 6:3, 3:6, 6:3. Iga na końcu sezonu wzięła rewanż na hardzie, dokładnie w półfinale WTA Finals w Cancun. Barcelona rozstrzygnęła sprawę, co za wieści dla Szczęsnego. Bramkarz pogodzony z losem W zeszłym roku doszło do kolejnych trzech konfrontacji. Obie wygrały na swoich ulubionych nawierzchniach. Świątek była górą w finałowym dreszczowcu w stolicy Hiszpanii, dołożyła do tego zwycięskie starcie o trofeum w Rzymie, z kolei Sabalenka wygrała w półfinale w Cincinnati. Od tamtego momentu się nie spotkały, ich rozdział "2025" otworzy się w czwartek. W ostatnich latach okupowały przez większość czasu pierwsze dwie pozycje rankingu WTA, więc przeważnie znajdowały się w przeciwnych połówkach drabinek, mogąc zetknąć się dopiero w finale. Teraz sprawa się zmieniła, raszynianka jest piąta, co otwiera możliwości takich szlagierów we wcześniejszych fazach imprez. Jedno jest pewne - przed nami wielkie emocje. Czas na dopiero drugie wielkoszlemowe starcie Świątek - Sabalenka.