Iga Świątek 4 października 2024 roku zaszokowała świat tenisa. Polka ogłosiła bowiem, że to koniec jej prawie trzyletniej współpracy z trenerem Tomaszem Wiktorowskim. "Po 3 latach osiągania największych sukcesów w mojej karierze, zdecydowaliśmy z trenerem Tomaszem Wiktorowskim o zakończeniu naszej współpracy. Chcę zacząć od podziękowań, bo to one są dziś dla mnie najważniejsze. Trener Wiktorowski dołączył do mojego zespołu przed 3 sezonami, gdy bardzo potrzebowałam zmian i świeżego podejścia" - napisała na Instagramie. Fissette to wybór doskonały. "Idealne połączenie" W kolejnej części wpisu zaznaczyła także, że jej nowy szkoleniowiec będzie trenerem zagranicznym. 13 dni później poznaliśmy jego nazwisko. Świątek nad ranem ogłosiła, że od teraz jej trenerem głównym zostaje doświadczony Wim Fissette, który pojawiał się już w mediach w tym kontekście. - To absolutnie najbardziej interesujące nazwisko trenerskie na rynku, które było do wzięcia. Można powiedzieć, że gwarantuje sukcesy, choć takiej pewności nigdy nie ma - ocenia dla Interia Sport Adam Romer redaktor naczelny magazynu "Tenisklub". Koniec dominacji pani psycholog? Iga Świątek już rozszyfrowana. "Nie ma czego zbierać" - Jeśli chcielibyśmy szukać optymalnego połączenia, to wydaje się, że właśnie to Igi z Wimem by nim było. To trener nowego pokolenia, bardzo utytułowany, od bardzo długiego czasu pracuje w tourze i to w samym jego czubie, ma doświadczenie z zawodniczkami z absolutnego topu, to były na pewno argumenty dla Igi. W drugą stronę, Fissette, jeżeli taka zawodniczka, jak Iga Świątek proponuje współpracę, to się chyba nie odmawia. Z zewnątrz, wygląda to na połączenie idealne - dodaje dziennikarz. Nowy trener Świątek zaczyna z nią swoją pracę w bardzo trudnym momencie, bo niebawem Iga straci fotel liderki rankingu WTA, a na horyzoncie widać już WTA Finals. - Przede wszystkim, patrząc na cele, musimy powiedzieć, że Fissette wchodzi do jej zespołu w bardzo trudnym okresie, w sytuacji, która zdecydowanie nie jest dla niego komfortowa. Ma trzy tygodnie, żeby przygotować tenisistkę do startu w jednym z najważniejszych turniejów w całym roku - zauważa Romer. - Długofalowo myślę, że cele są zarysowane tak samo dokładnie, jak to było z Tomkiem Wiktorowskim, czyli numer jeden w rankingu, wygrywanie kolejnych największych turniejów na hardzie (beton przyp. red.), sukcesy w kolejnych imprezach na kortach ziemnych. Myślę, że to wszystko jest zdecydowanie w zasięgu takiej pary, jak Świątek - Fissete - ocenia dziennikarz. Adam Romer nie wytrzymał. Poszło o Wiktorowskiego Gdy spojrzymy na tenis Igi, to według wielu ekspertów brakuje tam trochę urozmaicenia gry, z tym nie zgadza się nasz rozmówca. - To jest takie gadanie, jeśli ktoś wygrywa swoją grą, to nagle nie zaczyna w niej nic zmieniać. Oczywiście, Ci najwięksi, jak Nadal, Federer swój tenis zmieniali, uzupełniali, ale to jest naprawdę niepotrzebne zawracanie głowy, żeby urozmaicić grę Igi. Ona ma wychodzić z takim arkuszem na kort i odznaczać sobie kolejne zagrania? To nie o to chodzi w tej grze - oburza się Romer. Nie zabrakło także tematu właśnie Wiktorowskiego, który przez dużą część kibicowskiej społeczności obwiniany jest o zubożenie gry Polki. - Zarzucanie takich rzeczy Tomkowi Wiktorowskiemu? Nie, on uczynił tenis Świątek bardziej skuteczny. Być może metodą Fissette'a będzie urozmaicenie gry Igi, żeby wygrywać kolejne mecze, ja tego nie wiem, nie mi to oceniać. Kosztem czegoś, co chcemy dołożyć, może być to, że stracimy swój walor. Nie bądźmy mądrzejsi od ludzi, którzy się na tym znają. My ciągle rozmawiamy o numerze jeden na świecie - dodaje dziennikarz. Kwadrans rozgrzewki, 16 minut gry. Noc nie zabrała marzeń polskiej ćwierćfinalistce Wimbledonu - Ja oczywiście nie wykluczam, że Fissette urozmaici grę Igi, ale nie zakładajmy, że trzeba to zrobić, bo nie wiadomo. Dajmy im pracować. Po co mamy się bawić w jakieś spekulacje. Wszyscy są teraz najmądrzejsi, a najmądrzejsi są Ci, którzy wypisują różne rzeczy na temat Świątek w internecie - ocenia Romer. Patrząc na ostatnie lata w wykonaniu Świątek i Wiktorowskiego, przed Fissettem bardzo trudne zadanie. - Sukcesem dla mnie będzie, jeśli powtórzą razem wyniki, które Iga osiągała z Tomkiem. Oni wspólnie wygrywali średnio sześć turniejów w roku i przynajmniej jeden był Wielkim Szlemem. Myślę, że o takim poziomie mówimy i wszystko, co będzie poniżej tego, będzie oceniane tak z kręceniem nosa - zakończył rozmowę redaktor naczelny "Tenisklub".