Iga Świątek w tegorocznej edycji turnieju rangi Wielkiego Szlema na kortach imienia Rolanda Garrosa prezentuje się być może nawet lepiej, niż byśmy się tego spodziewali przed pierwszym meczem. W końcu Polka do Paryża przyjechała bez choćby jednego rozegranego indywidualnego finału. Tak Iga Świątek zagłosowała na prezydenta. Wiadomość nadała prosto z Paryża Jakby tego było mało, ostatni turniej przed imprezą we Francji zakończył się dla niej ekstremalnie szybko, bo z walki o tytuł w Rzymie odpadła już na etapie trzeciej rundy. Dzięki dłuższemu treningowi w Paryżu być może udało się zbudować naprawdę dobrą dyspozycję. Świątek pokonała Rybakinę w dramatycznych okolicznościach. Fissette w końcu kluczowy Po pierwszych trzech meczach czekaliśmy jednak na poważny test, a ten nadszedł w czwartej rundzie, gdzie po drugiej stronie siatki czekała Jelena Rybakina. Panie stworzyły wielkie widowisko, które trwało ponad dwie godziny. Świątek musiała gonić wynik, bo przegrywała już 1:6, 0:2, ale ostatecznie wygrała 1:6, 6:3, 7:5 i zagra w ćwierćfinale. Adam Romer obecny w Paryżu zwrócił uwagę na kilka kwestii, w tym także Wima Fissette'a. - Polka pokazała, dlaczego wygrała French Open aż cztery razy. Nigdy się nie poddaje i potrafi przekuć porażkę w zwycięstwo. W tym meczu były dwa kluczowe momenty. Pierwszy nastąpił w czwartym gemie, gdy Iga odrobiła stratę przełamania po tym, jak Rybakina zepsuła prosty wolej. Później przyszedł piąty gem - najdłuższy w meczu. Świątek popełniła w nim trzy podwójne błędy serwisowe, za każdym razem przy własnej przewadze. A mimo to udało jej się go wygrać. Takie rzeczy praktycznie się nie zdarzają. Od tego czasu wskazówka zaczęła przesuwać się w jej stronę - zauważył dziennikarz "Tenisklub.pl" w rozmowie z "WP SportoweFakty". 6:1 w meczu z Igą Świątek. Niewiarygodny wyczyn Rybakiny na Roland Garros - W pierwszym secie większość akcji rozstrzygała się w kilku uderzeniach. Później pojawiło się więcej długich wymian, a Iga wygrała znaczną część z nich. Oczywiście, przyczyn tak nagłej poprawy gry było więcej. Jej dzisiejszy występ dostarczył wielu materiałów do analizy dla niej i trenera. A Wim Fissette pokazał, że podchodzi do tych kwestii bardzo drobiazgowo - dodał. Jego słowa w pewnym sensie na konferencji prasowej potwierdziła sama Iga. - Coaching bardzo mi w tym meczu pomógł. Nie wpadłabym na to sama (stawanie dalej przy returnie przyp. red.), choć pracowaliśmy nad tym na treningach. Wim często przekazuje Maćkowi, co powiedzieć, bo ma bardziej donośny głos, a boksy na tym korcie są daleko - powiedziała Polka, która w ćwierćfinale zagra z Eliną Switoliną. Ten mecz już w najbliższy wtorek.