Nie milkną echa konfliktu Świątek i Azarenki. Białorusinka zrównana z ziemią
- Jazda! - krzyknęła Iga Świątek wprost do Wiktorii Azarenki, która chwilę wcześniej miała pretensję do arbitra, że Polka ociąga się z serwisem. Kilka minut później nasza tenisistka cieszyła się już z pokonania Białorusinki w drugiej rundzie WTA w Bad Homburg. Obie zawodniczki żegnały się przy siatce w dosyć napiętej atmosferze, którą zapoczątkowała 35-latka. - To był ostatni gem, miała ostatnią deskę ratunku i pokazała brak klasy - komentuje Lech Sidor.

Iga Świątek wróciła do rywalizacji po Roland Garros. Do trawiastej części sezonu Polka w ostatnim czasie przygotowywała się na Majorce. We wtorek rozpoczęła zmagania na turnieju WTA 500 Bad Homburg, gdzie na start, w drugiej rundzie, zmierzyła się z Wiktorią Azarenką. Początkowo to Białorusinka przejęła inicjatywę. Prowadziła 4:1, jednak od tego stanu przegrała każdego kolejnego gema w pierwszym secie.
Finalnie to nasza reprezentantka wygrała 6:4, 6:4 i awansowała do ćwierćfinału niemieckiej imprezy. Pod koniec spotkania pomiędzy obiema byłymi liderkami światowego rankingu doszło do niewielkiej sprzeczki. Azarenka miała ogromne pretensje, ponieważ Iga Świątek - ze względu na silny wiatr - opóźniała podanie. Wówczas na tablicy widniał wynik 5:4 dla Polki, jednak w punktach 30:15 prowadziła 35-latka. Zachowanie Białorusinki było kompletnie niezrozumiałe, wręcz nieco niegrzeczne. - Za każdym razem jest to ta sama historia. Jak tylko zaczyna przegrywać, zaczyna zwlekać - krzyczała w kierunku sędziny, machając rakietą.
Azarenka podsumowana po tym, jak zachowała się wobec Świątek. "Prowokatorka"
Cała sytuacja poddenerwowała samą Świątek, która w końcu zaserwowała tak, że rywalka nie miała nic do powiedzenia. Czterokrotna mistrzyni Roland Garros szybko doprowadziła do wyrównania, po czym przypieczętowała zwycięstwo. Kiedy obie panie podeszły do siatki, aby podziękować sobie na rywalizację, Wiktoria Azarenka oschle podała rękę Polce i natychmiastowo odwróciła wzrok.
W rozmowie z portalem "WP SportoweFakty" zachowanie doświadczonej Białorusinki w dosadnych słowach skomentował Lech Sidor. - Jak wieje wichura, to Azarenka, która ma technikę obliczoną na warunki bezwietrzne, po sto razy potrafi łapać piłkę i wtedy wszyscy siedzą cicho. To weteranka, która ma do wszystkiego pretensje (...) Trzeba być kretynem, żeby serwować na siłę, bo rywalka może mieć pretensje - podkreśla ekspert.
To jest klęska kompletna. Ona nie powinna w ogóle na ten temat mówić. To był ostatni gem, miała ostatnią deskę ratunku i pokazała brak klasy. Kiedy widziała, że mecz się kończy, bo rywalka dobrze serwuje, chciała wybić ją z rytmu, a Iga się nie dała. Kibice nie lubią takich zawodniczek, które zrobią wszystko, żeby wygrać
Oprócz tego Sidor nazwał Wiktorię Azarenkę "prowokatorką i awanturnicą". - Jest ostatnią tenisistką, która mogłaby dostać odznakę fair play (...) potrafiła doprowadzić rywalki do białej gorączki - analizował. W ćwierćfinale WTA w Bad Homburg zmierzy się z Rosjanką Jekatieriną Aleksandrową, która pokonała Marię Sakkari.


