75 tygodni spędzone na czele rankingu WTA było sporą nauką i ważnym doświadczeniem dla Igi Świątek. "Początkowo czułam, że w pewnym sensie nie zasłużyłam, by tak szybko zostać liderką i miałam czas, żeby to udowodnić. To, że jestem w dobrym miejscu. Później miałam wrażenie, że daje mi to dużo korzyści. Korzystałam z tego pędu, szłam z meczu na mecz z coraz większą pewnością siebie" - sama opowiadała niedawno w RMF FM. Teraz jej miejsce na tronie zajęła Aryna Sabalenka, która dotarła do finału US Open 2023. Co prawda w ostatecznym starciu przegrała z Coco Gauff, ale i tak wypracowała sobie przewagę nad drugą obecnie Polką. Obecnie ma 1071 punktów więcej i na razie nie zanosi się na żadne istotniejsze zmiany. Świątek znalazła się natomiast w sytuacji, w której nie musi mierzyć się z presją, jaka ciążyła jej od miesięcy. Adam Romer, redaktor naczelny magazynu "Tenisklub", twierdzi, że być może Iga już nigdy nie osiągnie takiej passy, jak przed rokiem. Już dość spekulacji, Iga Świątek w końcu sama oficjalnie oznajmia. "Wiem, co mówi mój team" Odziera ze złudzeń w sprawie Igi Świątek. "Takie sytuacje właściwie się nie zdarzają" "Można natrafić na wiele zbyt daleko idących wniosków, odnoszących się do postawy Igi Świątek w bieżącym sezonie. Przede wszystkim nie porównywałbym jej gry do poprzedniego roku, w którym grała wręcz niebotycznie. Nie jest możliwe, żeby nieustannie grać tak, jak Iga wtedy. Wówczas Polka wygrała 37 meczów z rzędu. Takie sytuacje właściwie się nie zdarzają" - mówi Romer w rozmowie z WP SportowymiFaktami. Nie zgodziłby się ze stwierdzeniem, że Iga zanotowała obniżkę formy w porównaniu z chociażby 2021 rokiem. Przez ostatnie 1,5 roku na pewno rozbudziła apetyty kibiców, ale nie ma co mieć wobec niej nierealnych oczekiwań. Rzecz jasna sam liczy na to, że Świątek poprawi kilka elementów w swojej grze, ale nie sądzi, aby stało się to w trakcie sezonu. Wedle jego wiedzy nad takimi aspektami pracuje się w przerwach. Tomasz Wiktorowski, Maciej Ryszczuk i Daria Abramowicz zapewne wiedzą, co robić. "Jej sztab szkoleniowy na pewno trzyma rękę na pulsie i w trakcie przerwy będzie starał się urozmaicić grę Igi, wzbogacając ją o pewne nowe warianty. Wszyscy wielcy tenisiści rozwijali się na przekroju kariery, nieco zmieniali styl. W tym przypadku nie będzie inaczej" - wyjaśnia. Prosto i jasno tłumaczy też, dlaczego Polka musiała pożegnać się z pierwszą pozycją notowania WTA. "Matematyka jest bezlitosna. Po prostu trzeba wygrywać najważniejsze mecze. Sabalenka wypadła w tym aspekcie lepiej i zdetronizowała Polkę. Pytanie, na jak długo. Myślę, że Iga wróci silniejsza" - podsumowuje. Na razie Iga Świątek przygotowuje się do turnieju w Tokio. Zawody rozpoczną się 25 września, a zakończą 1 października. Iga Świątek wreszcie potwierdza. Chodzi o Sabalenkę. To jednak nie były plotki