Partner merytoryczny: Eleven Sports

Nie było kary od WTA, a strata Świątek znów wzrosła. To już 1246 punktów

Aryna Sabalenka rozpoczęła swój udział w turnieju WTA Finals od zwycięstwa. W sobotnim spotkaniu Białorusinka ograła w dwóch setach Chinkę Qinwen Zheng (6:3, 6:4). Tym samym wykonała spory krok w stronę obrony fotelu liderki rankingu WTA, jednocześnie nakładając jeszcze większą presję na swoją oponentkę - Igę Świątek. Polska tenisistka przystąpi do gry w Rijadzie w niedzielę, mierząc się z Czeszką Barborą Krejcikovą.

Tenis: WTA Finals. Na zdjęciu Aryna Sabalenka oraz Iga Świątek
Tenis: WTA Finals. Na zdjęciu Aryna Sabalenka oraz Iga Świątek/MICHAEL ERREY / AFP / WANG Zhao / AFP/AFP

Aryna Sabalenka przyjechała do Rijadu jako liderka rankingu WTA, mając na koncie 9016 punktów - o 1046 więcej niż wracająca do gry po stosunkowo długiej przerwie Iga Świątek. To również efekt sporych kar, które Polka dostała od WTA za brak wymaganej liczby turniejów WTA 500.

Tymczasem maksymalna pula, jaką może zdobyć niepokonana triumfatorka imprezy, wynosi 1500 punktów. W kwestii obrony pierwszej pozycji Białorusinka przed swoim premierowym meczem znajdowała się więc w dość komfortowym położeniu, mając wszystkie karty w ręku. Tymczasem Iga Świątek od początku musiała nastawiać się na zdobycie tytułu, licząc przy tym na odpowiednie wyniki w potyczkach swojej rywalki. A po sobotnim meczu Aryny Sabalenki położenie Polki stało się jeszcze trudniejsze.

WTA Finals. Aryna Sabalenka górą w starciu z Qinwen Zheng

Starcie białoruskiej tenisistki z Qinwen Zheng zapowiadało się jako idealny początek turnieju WTA Finals. Na korcie spotkały się wszak pierwsza rakieta świata oraz tegoroczna mistrzyni olimpijska, prezentująca ostatnio bardzo dobrą, a przy tym stabilną formę. Przed przylotem do Arabii Saudyjskiej Chinka wygrała turniej w Tokio. Wcześniej dotarła także do finału zmagań w Wuhanie, gdzie ograła ją dopiero... Aryna Sabalenka.

I tym razem zawodniczka z Mińska była górą, pokonując Qinwen Zheng po raz piąty w swojej karierze (przy tym Chinka jeszcze nigdy nie pokonała Białorusinki). O losach pierwszej partii zdecydowała przełamanie w szóstym gemie, dzięki któremu Aryna Sabalenka wygrała 6:3. W drugim secie 26-latka z Mińska także była górą, zwyciężając 6:4. Tym samym rozpoczęła udział w turnieju WTA Finals od niezwykle cennego zwycięstwa.

Jak triumf Aryny Sabalenki przekłada się na położenie Igi Świątek w walce o fotel liderki rankingu WTA?

Tenis. Iga Świątek pod wielką presją. Złe nowiny dla polskiej tenisistki

Przede wszystkim Polka znalazła się teraz pod znacznie większą presją. I wie już na pewno, że poza sięgnięciem po tytuł musi wygrać także przynajmniej dwa mecze w grupie. Do tej pory możliwy był bowiem scenariusz dający jej awans na szczyt światowego zestawienia przy zaledwie jednej wygranej na pierwszym etapie zmagań (i późniejszym sięgnięciu po tytuł).

Aryna Sabalenka tymczasem nie musi już nawet wygrać całej imprezy WTA, by utrzymać swoją pozycję, nie oglądając się na Igę Świątek. Przy jednym zwycięstwie w grupie, wystarczy jej już teraz tylko awans do finału. Co więcej, w przypadku wygrania trzech meczów grupowych, Białorusinka może polec nawet w półfinale, a i tak zakończy rok jako pierwsza rakieta świata.

Iga Świątek przystąpi do gry w Rijadzie w niedzielę, mierząc się z Barborą Krejcikovą. Podczas rywalizacji grupowej czekają ją jeszcze także mecze z Amerykankami - Coco Gauff oraz Jessicą Pegulą. Aryna Sabalenka natomiast zmierzy się jeszcze z mającą polskie korzenie Włoszką Jasmine Paolini i reprezentantką Kazachstanu Jeleną Rybakiną. 

Iga Świątek/AFP RYAN LIM/AFP
Iga Świątek, Aryna Sabalenka/Kena Betancur / AFP & WANG Zhao / AFP/AFP
Aryna Sabalenka/AFP
Dawid Olejniczak: Współpraca Igi Świątek z nowym trenerem wcale nie musi trwać zbyt długo. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem