Iga Świątek w meczu pierwszej rundy niespodziewanie musiała się wysilić bardziej, niż można było przypuszczać, bo niezwykle zmotywowana Rumunka Irina-Camelia Begu dość wysoko zawiesiła poprzeczkę. Zwłaszcza w drugim secie, gdy Polka musiała odrabiać straty ze stanu 3:5, ale kto inny, jeśli nie ona, potrafi wychodzić z wielkich opresji, gdy poziom emocji jest coraz wyższy. Iga Świątek zabrała Diane Parry w szaloną podróż. Francuzka "wykolejona" Teoretycznie konfrontacja z Diane Parry powinna być trudniejsza, bo był to mecz drugiej rundy turnieju olimpijskiego, ale w przypadku Polki takie reguły nie wchodzą w grę. Najważniejsze jest to, czy jej rywalka potrafi na tyle odnaleźć się na mączce, by mieć jakąkolwiek możliwość choć do pewnego stopnia przeciwstawić się największym atutom, których tutaj pełno w arsenale naszej mistrzyni. Parry najczęściej była jednak kompletnie bezradna. Na swoim serwisie nie była w stanie wypracować żadnej przewagi, a gdy przyszło jej mierzyć się z podaniami Igi, returnami od razu ustawiała się na przegranej pozycji. Tylko sporadycznie była w stanie wybić Igę z uderzenia, szukała sposobu w technicznych zagraniach, a gdy tylko próbowała podjąć wymianę, otrzymywała "cios", wobec którego była bezsilna. Podopieczna Tomasza Wiktorowskiego zapisywała na swoim koncie gem za gemem i gdy wydawało się, że za chwilę - przy stanie 5:0, wypiecze specjalność swojego zakładu, niesiona dopingiem Francuzka wreszcie zagrała na większym ryzyku, które zaczęło przynosić efekt. Na tłumnie wypełnionych kibicami trybunach kortu centralnego z akcji na akcję podnosił się poziom decybeli, a uskrzydlona Parry wypracowała kolejny punkt na 40:30. Gem porwał publiczność. Parry dała szaloną radość rodakom Za moment ogromna złość zawładnęła "Trójkolorowymi", bo kolejne zagranie w pobliżu linii bocznej zostało zakwalifikowane przez sędzię główną jako aut. Diane podeszła do siatki kontestując tę decyzję, wdała się w krótką wymianę zdań z panią arbiter, a w trakcie publiczność zaczęła buczeć i gwizdać, okazując swoją dezaprobatę. Decyzja została jednak utrzymana i zrobiło się 40:40. Parry pozostawała jednak w uderzeniu, Świątek odpowiadała, dzięki czemu mieliśmy bardzo emocjonującą końcówkę szóstego gema. Gdy wydawało się, że 21-latka wypuści szanse z rąk, obroniła nawet piłkę meczową, a chwilę później przypieczętowała honorowe, gemowe zwycięstwo. Gdyby ktoś nagle przypadkowo znalazł się na trybunach, mógłby przypuszczać, że na korcie Philippe'a Chatriera właśnie rozstrzygają się losy medalowego pojedynku. Upragniony gem dla Francuzki został nagrodzony oszałamiającą owacją. Powtórka miała miejsce w trzecim gemie drugiego seta. Parry prowadziła już 40:0, ale Iga zdołała doprowadzić do równowagi i gdy zapowiadało się, że nie da już sobie wyrwać tego gema, 59. zawodniczka świata również w tej partii zdołała zapisać na swoim koncie honorowy "punkcik". Artur Gac, Paryż