Druga połowa tenisowego sezonu była dla Igi Świątek prawdziwą karuzelą emocji. Do wtorku 28 listopada nie zdawano sobie jednak sprawy, jaka była prawda i co musiała przeżywać druga rakieta świata. Okazało się bowiem, że w organizmie tenisistki wykryto śladowe ilości zakazanej substancji trimetazydyny. Z tego też względu Świątek została zawieszona na miesiąc i to dlatego nie mogła występować w październiku, co pierwotnie argumentowano problemami innej natury. Powodem wielkich problemów i nerwów tenisistki okazał się zanieczyszczony lek bez recepty z melatoniną. Świątek przyjmowała go ze względu na jet lag i wynikające z tego problemy ze snem. Ilości zakazanej substancji w organizmie tenisistki i wykazanie, że nie zawiniła w tej sytuacji sprawiły, że dostała najniższy wymiar kary. Największe kontrowersje budzi jednak to, że przez cały czas trwania dochodzenia nie mogła mówić o kłopotach, choć pojawiły się głosy, że taki zakaz na Świątek nie był nałożony. Świątek dopiero czeka najgorsze? Dziennikarze nie mają złudzeń Po ujawnieniu całej sprawy Świątek otrzymała mnóstwo słów wsparcia i kibice stanęli za nią murem. Zaczęto natomiast krytykować całe procedury, jakie obowiązują podczas takiej sytuacji i podają w wątpliwość, czy zasłona milczenia jest najlepszym sposobem rozwiązywania sprawy. Niemniej o tym temacie będzie mówiło się jeszcze długo. Zwłaszcza, że aktualnie trwa przerwa między sezonami i zawodniczki nie uczestniczą w turniejach. Ekspert o sprawie Igi Świątek. Wskazał największy problem. "Potraktowana jak dopingowy oszust" Na ten szczegół zwrócili uwagę dziennikarze "The Athletic". Na portalu pojawił się obszerny artykuł dotyczący reprezentantki Polski i porównania jej sprawy z Jannikiem Sinnerem, który również borykał się z problemami, gdy w jego organizmie wykryto zakazaną substancję. Według dziennikarzy to, co najgorsze dopiero przed Świątek. O co konkretnie chodzi? O początek sezonu i liczne pytania związane z tą sprawą. Wówczas Polka będzie uczestniczyła w wielu konferencjach prasowych i o uniknięcie tematu będzie bardzo trudno. Będzie to taka pierwsza sytuacja dla tenisistki, która w przeszłości nie musiała mierzyć się z tak trudną sytuacją pod względem wizerunkowym i PR-owym. "Świątek niewątpliwie będzie musiała zmierzyć się z wieloma pytaniami, gdy pod koniec grudnia rozpocznie się sezon w Australii oraz na początku 2025 roku. Zapewne spotka się z pytaniami, dlaczego wcześniej nie powiedziała, czemu rezygnuje z kolejnych turniejów. Z tym samym będą musiały zmierzyć się władze tenisa, według których aktualny system działa, pozwalając jednocześnie, że wiele osób pozostaje w niewiedzy" - możemy przeczytać w artykule. Świątek na korcie ma się pojawić podczas United Cup, który rozpocznie się 27 grudnia.