Iga Świątek w tym roku do Paryża przyjechała doskonale przygotowana i z wielką pewnością siebie. Nie może być inaczej, gdy przypomnimy sobie to, jak wyglądała Polka przed pierwszym meczem w jej ukochanym turnieju. Najpierw bowiem Świątek wygrała rywalizację na kortach w Madrycie, rewanżując się za porażkę w ubiegłorocznym finale z Aryną Sabalenką. Tym razem górą była nasza gwiazda, a przewagę nad Białorusinką potwierdziła kilkanaście dni później w Rzymie. Dariusz Szpakowski mówi "dość". Zdecydowane słowa ws. Igi Świątek, tego nie mógł przemilczeć To wszystko sprawiło, że Świątek do stolicy miłości przyjechała, jako murowana faworytka do wygranej. Według ekspertów każde inne zakończenie imprezy niż ostateczna wygrana Polki będzie sporą niespodzianką i liderka rankingu WTA potwierdziła to już w pierwszym spotkaniu, pokonując Francuzkę Leolię Jeanjean w bardzo dobrym stylu. W drugiej rundzie Polkę czeka hitowe starcie z Naomi Osaką, na które czeka cały tenisowy świat. Jasne było, że ten mecz rozegrany zostanie na największym z kortów, a więc tym imienia Philippe'a Chatriera. Świątek i Hurkacz wracają do gry. Znamy godziny! Pytaniem pozostawała jedynie godzina, na którą organizatorzy ustawią pojedynek Polki z Japonką. Ta zagadka została już rozwiązana. Iga Świątek zagra w sesji dziennej, ale jej mecz może się mocno opóźnić. Polka bowiem swoje spotkanie powinna planowo rozpocząć około godziny 16:00. Przed jej starciem na kort Philippe'a Chatriera wyjdą jednak najpierw Sofia Kenin i Caroline Garcia oraz Carlos Alcaraz i Jesper De Jong. Wszystkie mecze na tym obiekcie mogą zostać rozegrane pod dachem, więc deszcz przeszkodzić nie powinien. Ojciec 11-letniej dziewczynki z Polski zdumiony zachowaniem Igi Świątek. "Podziwiam, naprawdę" Zdecydowanie większe problemy z przejściem pierwszej rundy miał Hubert Hurkacz, choć z pozoru mieć ich raczej nie powinien. Polak mierzył się ze 162. tenisistą świata - Shintaro Mochizukim i był murowanym faworytem do wygranej. Po pokonaniu Rafaela Nadala w Rzymie i dobrym turnieju w Madrycie zdawać by się mogło, że nasz zawodnik już lepiej czuje się na nawierzchni ziemnej. Nic bardziej mylnego, gdy przychodzi rywalizacja w Wielkim Szlemie, po Hurkaczu można spodziewać się wszystkiego. Na całe szczęście po pięciu setach udało się pokonać Japończyka i awansować do kolejnej rundy, gdzie na naszego ósmego tenisistę świata czeka już Amerykanin Brandon Nakashima, a więc zdaje się trudniejsze wyzwanie. Tutaj trudno było spodziewać się wysłania tego pojedynku na jeden z dwóch zadaszonych kortów. Mimo wszystko Hurkacza doceniono, bo Polak swój pojedynek z Nakashimą rozegra na trzecim, co do ważności korcie, a więc tym imienia Simonne Mathieu. Spotkanie Hurkacza będzie pierwszym zaplanowanym na tym obiekcie i planowo powinno rozpocząć się o godzinie 11:00. Relacje z obu tych meczów będzie można śledzić na Sport.Interia.pl.