Nagłe pytanie od dziennikarza, Świątek w szoku. "Naprawdę?"
Iga Świątek zawsze w wywiadach po spotkaniach podkreśla, że skupia się na następnym meczu i nie patrzy na kolejne rywalki. Podczas WTA Finals dostaliśmy tego bardzo dobitne potwierdzenie. Polka do ostatniego meczu z Darią Kasatkiną podchodziła bowiem w sytuacji, w której to spotkanie nie miało żadnego znaczenia dla końcowego układu tabeli grupy pomarańczowej. Nasza gwiazda na konferencji prasowej doznała prawdziwego szoku.
Iga Świątek 4 października 2024 roku ogłosiła, że po blisko trzech latach współpracy rozstaje się z trenerem Tomaszem Wiktorowskim. To był szok dla tenisowego świata, który w zdecydowanej większości tego się nie spodziewał. Nieudana końcówka sezonu na amerykańskich kortach twardych przeważyła jednak szalę i Polka musiała ruszyć na rynek w poszukiwaniu nowego fachowca. Od razu zaznaczyła, że będzie to z pewnością trener zagraniczny.
W mediach pojawiało się kilka nazwisk. Wyłoniło się jednak dwóch faworytów. Pierwszym był Brad Gilbert, który niedawno rozstał się z Coco Gauff, a drugim doświadczony Belg Wim Fissette, który w przeszłości prowadził wiele tenisowych gwiazd. Ostatecznie wybór padł na 44-latka i to on od 17 października pełni funkcję pierwszego trenera Igi. Od tego momentu rozpoczęły się przygotowania tego duetu do obrony tytułu nieoficjalnej mistrzyni świata w tenisa.
Iga Świątek żegna się z WTA Finals. Szok Polki wypisany na twarzy
Ten trafił w ręce Polki w listopadzie ubiegłego roku, gdy podczas WTA Finals w Cancun nie miała sobie równych i z wielką pewnością sięgnęła po puchar. W tym roku sytuacja była zdecydowanie inna, bo Świątek do walki o obronę swojego tytułu podchodziła po dwóch miesiącach przerwy od gry w tenisa. Początek był dla naszej gwiazdy trudny, bo Barborę Krejcikovą pokonała dopiero po trzech bardzo wymagających i emocjonujących setach. Później przyszła niestety porażka z Coco Gauff.
W praktyce wszystkie wyniki sprawiły, że wygrany w znakomitym stylu mecz z Darią Kasatkiną w "trzeciej kolejce" nie miał żadnego znaczenia dla układu tabeli, co Świątek wręcz zszokowało. - Czy rozpoczynając ten mecz, rozumiałaś, że nie ma on żadnego znaczenia dla twojego awansu do półfinału? - zapytał dziennikarz na konferencji prasowej po starciu z Kasatkiną. - Twierdzisz, że on nie miał znaczenia? Dlaczego? - dopytała zaskoczona całą sytuacją Polka.
- Skomplikowane liczenie punktów. Nikt Ci nie powiedział? - dopytał, równie zaskoczony. - Słucham? Naprawdę? - dopytywała się Polka. - Praktycznie zwycięstwo lub porażka, twój wynik nie miał żadnego znaczenia - dodała prowadząca konferencję. - Oh...dziękuje - zakończyła rozczarowana, ale i wyraźnie rozbawiona Świątek. Niestety czarny scenariusz się spełnił, bo Gaufff przegrała, a to oznacza, że Polka wraca do domu i może już szykować się do rozgrywek reprezentacyjnych.