Po turnieju w Miami Iga Świątek postawiła na odpoczynek i zrezygnowała z udziału w turnieju eliminacyjnym Billie Jean King Cup w Radomiu. Zapewniła, że była to dla niej trudna decyzja, lecz najwyraźniej właściwie jedyna słuszna. Wiceliderka rankingu WTA tak czy inaczej do Polski przyjechała, tyle że nie w celach zawodowych. Odwiedziła swój dom w Raszynie, spędziła też trochę czasu z bliskimi. Przerwa od kortu dobiegła jednak końca. Świątek obrała kierunek na Stuttgart, gdzie obecnie przygotowuje się do meczu z Janą Fett w 1/8 finału Porsche Tennis Grand Prix. To lubiany przez nią turniej, wygrywała w nim dwukrotnie. Zdaniem Dawida Celta powrót na mączkę może jej dobrze zrobić, choć pewna presja wyniku istnieje. Jakby jeszcze na rozluźnienie Iga stanęła przed kamerą organizatorów niemieckiej imprezy i odpowiedziała na kilka prywatnych pytań. Wieści znienacka płynące od tenisistki brzmią dość niespodziewanie. Iga Świątek otwarcie wyznaje: "Moje największe marzenie to mieć duży dom nad oceanem" Na InstaStories zawodów WTA Stuttgart zamieszczono nagranie ze Świątek w roli głównej. Polka odpowiada w nim na kilka pytań. Pierwsze z nich dotyczy największego marzenia. Do tej pory nieliczni wiedzieli, co Iga planuje po zakończeniu kariery. Teraz nie jest to już tajemnicą - chciałaby zamieszkać w domu z pięknym widokiem. "Poza tenisem moje największe marzenie to mieć super fajny, duży dom nad oceanem. Pewnie jak zakończę karierę, będę miała dużo pomysłów, co robić, na razie jeszcze nie wiem. Mam nadzieję, że nauczę się, jak prowadzić biznes i odkrywać inne części życia. To moje marzenie" - zdradziła Iga. Już wcześniej dała się poznać jako miłośniczka książek, nie zabrakło zatem pytania dotyczącego literatury. Tenisistka wyjawiła, co robi za zamkniętymi drzwiami, poza kortem. Sporo czyta, a na tapecie jest coś, co niektórych może zaskoczyć. "Czytam książkę o historii Polski napisaną przez amerykańskiego autora, więc przedstawia trochę inną perspektywę niż książki, które czytałam w szkole. Dopiero co zaczęłam ją czytać i mam nadzieję, że przebrnę, bo historia nigdy nie była moim ulubionym przedmiotem" - przekazała. Przy okazji potwierdziła również, że cieszy się z powrotu na mączkę i że jest to jej ulubiona część sezonu, która daje jej najwięcej radości. W zawodach w Stuttgarcie ceni sobie jednak nie tylko nawierzchnię, ale też możliwość przejażdżki autem od tytularnego sponsora. "Najbardziej lubię tu to, że mam możliwość pojeżdżenia samochodami Porsche. Za wyjątkiem momentów, gdy jestem w domu, nie mam za bardzo kiedy jeździć. Czuję się tu bardziej wolna, bo mogę jechać gdziekolwiek chcę. Cenię sobie także to, że w Stuttgarcie jest spokojniej niż na przykład w Miami. Zawsze mi się tu podoba" - podsumowała.